W tych zbliżających się wyjątkowych dniach życzę wiele zadowolenia i sukcesów z podjętych wyzwań. Niech te Święta przyniosą chwilę wytchnienia,magię, ciepło rodzinne i cudowną atmosferę.
Rynek farmaceutyczny w Polsce osiągnął rekordową wartość 21 mld zł.
W liczbie spożytych opakowań leków zajęliśmy drugie, tuż po Francji miejsce w Europie. Polacy coraz chętniej leczą się sami, łykając bez umiaru pastylki, które często zagrażają ich zdrowiu, a nawet życiu.
Wśród osób uzależnionych od leków, w mojej klinice przeważają kobiety w wieku 35-50 lat. Bardzo często pierwotną przyczyną nadużywania lekarstw były u nich różne zaburzenia emocjonalne, nerwice wyniesione jeszcze z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości, ale także późniejsze - związane z problemami rodzinnymi, zawodowymi. Częstym objawem nerwicy są - prawdziwe lub urojone - zaburzenia czynności różnych narządów wewnętrznych.
Pojawia się hipochondria - czyli nieuzasadniony lęk o własne zdrowie. Pomimo, że lekarze nie stwierdzają żadnych zmian, pacjenci często wymuszają na nich podjęcie leczenia .
Nierozwiązane problemy życiowe rodzą konflikty wewnętrzne, prowadzą do rozchwiania emocjonalnego i utrudniają codzienne funkcjonowanie. Prawidłowym działaniem byłaby wizyta u psychologa lub psychiatry i podjęcie wspólnej pracy nad przywróceniem wewnętrznej równowagi.
W naszym kraju jednak przeważnie odbywa się to odwrotnie - najpierw leczymy się na własną rękę, wspieramy różnymi specyfikami z reklam, potem szukamy wsparcia u lekarza rodzinnego, a gdy wszystko zawodzi i uzależnienie zaczyna zbierać swoje żniwa - trafiamy do specjalisty. Gdy boli dusza
Jedna z moich pacjentek zaczęła wspierać się farmakologicznie, gdy poroniła długo oczekiwaną ciąże. Myślę, że gdyby wtedy znalazła wsparcie u męża, własnej matki i najbliższych, może nawet u psychologa, nie doszłoby do dramatu. Tymczasem lekarz ogólny przepisał jej benzodiazepiny, które przyniosły chwilowe ukojenie bólu psychicznego. Jednak leki z tej grupy można zażywać najwyżej przez kilka tygodni. Ok. 10 procent osób, które robią to dłużej, popada w silne uzależnienie fizyczne i psychiczne . Moja pacjentka nabyła takiej tolerancji na działanie leku przeciwlękowego, euforyzującego, że aby osiągnąć pożądany efekt, zamiast przepisanych trzech tabletek dziennie brała po...25 ! To jest dawka śmiertelna dla zdrowego człowieka. Straciła zainteresowanie domem, mężem, zerwała kontakty towarzyskie. Koncentrowała się głównie na swoim zdrowiu i zdobywaniu lekarstw. Trafiła do naszego ośrodka z objawami przedawkowania substancji psychoaktywnych, bo oczywiście, kiedy nie miała dostępu do przepisywanego leku, szukała środków zastępczych. Miała silne zaburzenia świadomości, drgawki, brak kontaktu z rzeczywistością. Na szczęście, okazała się pacjentką bardzo oczekującą naszej pomocy i gotową do współpracy.
W odróżnieniu od innej, nieco starszej pani, którą małżonek - lekarz, przez kilkanaście lat próbował leczyć z depresji .Niestety - objawowo, podając w zależności od jej samopoczucia inny lek. W tle pojawiał się także alkohol - bo te uzależnienia często się krzyżują. Zmiany w psychice i w mózgu kobiety były już niestety, nie do pokonania. Podkradała leki nawet innym chorym, próbowała ich przekupić, była agresywna.
Wstydliwy problem
Częstym błędem najbliższej rodziny jest ochrona osoby uzależnionej. Problem jest dla nich wstydliwy, więc kryją go w czterech ścianach domu, zamiast zdecydowanie odciąć chorego od środków uzależniających i skłonić do podjęcia leczenia.
Dużą grupę pacjentów w naszej klinice stanowią ludzie młodzi, którzy w lekach i różnych środkach psychotropowych szukali wzmocnienia. Poprawiali sobie nastrój, łagodzili kompleksy, dodawali odwagi. Rodzice, zajęci głównie zapewnieniem bezpieczeństwa socjalnego rodzinie przegapili moment, w którym można było w miarę szybko i skutecznie pomóc.
Kiedy do kliniki trafił 18 letni chłopak z urojeniami, zaburzeniami pamięci, jego opiekunowie twierdzili, że popadł w uzależnienie od amfetaminy i marihuany na ostatnich wakacjach, które spędził w USA.
W trakcie psychoterapii okazało się jednak, że młody człowiek podejmował eksperymenty z różnymi substancjami już w wieku 15 lat. Zaczynał od wąchania kleju z kolegami i razem z nimi zdobywał różne inne środki euforyzujące. Kiedy wracał do domu w zmienionym nastroju, rodzice byli przekonani, że to "niewinne" piwko, może dwa... Jako lekarz zastanawiam się, czy była to naiwność dorosłych czy podświadome wypieranie problemu...
Najważniejsze - nazwać chorobę
Dla lekomana jego najbliższym przyjacielem jest tabletka. Wszelkie działania rodziny, przyjaciół, a nawet lekarza odbiera jako zamach na swoją wolność i zdrowie. Dlatego tak ważne jest, aby uświadomić choremu siłę jego uzależnienia i czyhające niebezpieczeństwo.
Trzeba nauczyć jego i najbliższych, aby energię do życia czerpali z dnia codziennego, bez chemicznej protezy. Joanna Wysogląd-Wolniak Autorka jest lekarzem psychiatrą, kierownikiem Poradni Zdrowia Psychicznego i Terapii Uzależnień przy Klinice WOLMED.
Wszystkie leki przeciwdepresyjne powinny zawierać widoczne ostrzeżenie o zwiększonym ryzyku zachowań samobójczych u stosujących je dzieci i młodzieży - uznała Amerykańska Agencja do spraw Leków i Żywności (Food and Drug Administration - FDA).
FDA wydała oświadczenie, w którym przychyliła się do zaleceń swoich komitetów doradczych (Psychopharmacologic Drugs and Pediatric Advisory Committees) dotyczących zwiększonego ryzyka zachowań samobójczych u dzieci i młodzieży stosującej leki przeciwdepresyjne. Agencja podjęła już działania zmierzające do zmiany informacji na opakowaniach tych leków i w ulotkach oraz udostępnienia zrozumiałych materiałów informacyjnych na ten temat pacjentom.
W skrócie eksperci FDA uznali, że należy kontynuować gromadzenie danych na temat przypadków samobójstw i zachowań samobójczych obserwowanych podczas badań klinicznych, ponieważ zwiększają one wiarygodność tych analiz. Ocenili też, że dotychczasowe wyniki badań wskazują na zwiększone ryzyko zachowań samobójczych u pacjentów pediatrycznych w przypadku wszystkich badanych leków.
Komitety doradcze FDA zaleciły więc stosowanie ostrzeżeń dotyczących ryzyka zachowań samobójczych u nieletnich pacjentów w przypadku wszystkich leków przeciwdepresyjnych, także tych, które nie były pod tym względem badane, ponieważ dostępne dane nie pozwalają na wykluczenie takiego ryzyka u żadnego z leków. Większością głosów 15 do 8 eksperci przyjęli także zalecenie, by na opakowaniach wszystkich leków przeciwdepresyjnych pojawiło się widoczne ostrzeżenie w tej sprawie - tak zwany "black-box". Zaproponowali też, by pacjenci i ich opiekunowie otrzymywali wraz z receptą specjalny przewodnik zawierający zrozumiałe dla nich informacje na temat stosowania tych leków.
Doradcy FDA uznali, że nie ma powodów, aby przeciwwskazać stosowanie leków przeciwdepresyjnych u dzieci i młodzieży, ponieważ dostęp do tych metod leczenia jest dla wielu pacjentów korzystny.
Uznali jednak, że wyniki kontrolowanych badań klinicznych z udziałem nieletnich pacjentów powinny być uwzględnione w materiałach informacyjnych leków przeciwdepresyjnych.
Żywice wiążące kwasy żółciowe. Cholestyramine i cholestipol leki te zapobiegają ponownemu wchłanianiu w jelitach cholesterolu zawartego w żółci.Wywołują one takie skutki uboczne, jak gazy jelitowe oraz tworzenie kamieni w pęcherzyku żółciowym. Ogranicza to możliwości ich stosowania. Żywice wiążące kwasy żółciowe mogą również obniżać wchłanianie innych leków oraz witamin. Czasami powodują one również znaczący wzrost poziomu trójglicerydów.
Niacyna. Niacyna należy do grupy witamin B. Przyjmowana w dużych dawkach potrafi znacząco obniżyć poziom cholesterolu LDL i podwyższyć HDL. Mechanizm tego zjawiska jest słabo zbadany. Do głównych skutków ubocznych należą: zaczerwienienie i silny świąd skóry oraz zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Niacyna jest bardzo skuteczna, jednak ze względu na skutki uboczne jest źle tolerowana.
Fibraty. Gemfibozil i clofibrate to fibraty. Główną zaletą tych preparatów jest to, że obniżają one poziom trójglicerydów. Mają natomiast znacznie słabszą zdolność obniżania cholesterolu LDL. Mogą wykazywać działania niepożądane w pracy żołądka i jelit oraz kamicę pęcherzyka żółciowego. Statyny. Dostępnych jest wiele leków zawierających statyny, np. lowastatynę, prawastatynę, atorwastatynę, simwastatynę. Preparaty te hamują działanie enzymu wątrobowego reduktazy HMG-CoA. Znacząco hamuje to wytwarzanie produkcję cholesterolu w wątrobie. Leki te znacząco obniżają poziom cholesterolu LDL i nieznacznie poziom trójglicerydów. Podwyższają także nieznacznie poziom cholesterolu HDL. Generalnie leki te są dobrze tolerowane. Podwyższają one jednak poziom enzymów wątrobowych (dlatego ich stężenie powinno być monitorowane).Mogą one również zaburzać działanie mięśni, w rzadkich przypadkach bardzo poważnie. Zaburzenie funkcjonowania mięśni (miopatia) jest szczególnie prawdopodobne, gdy statyny są przyjmowane łącznie z lekiem gemfibrozil.Spośród wszystkich wymienionych grup leków statyny są nie tylko najbardziej skuteczne, ale także najlepiej tolerowane. Ponadto rośnie liczba dowodów na to, że intensywne stosowanie statyn hamuje postęp choroby wieńcowej i w niektórych przypadkach może być stosowane zamiast bardziej inwazyjnych metod takich jak angioplastyka. Leczenie podwyższonych poziomów lipidów można streścić w następujący sposób: najpierw należy wprowadzić zmiany w diecie, obniżyć wagę ciała oraz zastosować ćwiczenia fizyczne.
Preparat ANRY został opracowany przez dr med. Anatola Rybczyńskiego w ciągu 50 lat jego pracy badawczej nad nowotworami złośliwymi (od 1950 roku). Jest to homeopatyczny roztwór krzemu.
Działanie tego leku polega na bardzo silnej stymulacji układu odpornościowego pacjenta prowadzącego do zaatakowania przezeń tkanki nowotworowej. Objawia się to wzrostem temperatury ciała i objawami rzekomogrypowymi (bóle stawów, mięśni, głowy). Reakcja ta jest skutkiem zwalczania toksyn uwalnianych przez rozpadający się guz, utrzymuje się ona przez cały okres działania leku, który średnio wynosi ok. pół roku. Gdy gorączka ustępuje, należy zażyć następną dawkę leku. Czas trwania leczenia (do całkowitego zniknięcia zmian nowotworowych) zależy od zaawansowania choroby i może wynosić nawet kilka lat.
W bardzo zaawansowanych stanach chorobowych należy stosować preparat bardzo ostrożnie i pod kontrola lekarską, gdyż może dojść do zbyt silnej reakcji prowadzącej do wzrostu temperatury do 40 C i zatrucia organizmu uwolnionymi z rozpadającego się nowotworu toksynami, co w przypadku wyniszczonego organizmu grozi śmiercią.
Dr med. Anatol Rybczyński prowadził swoje badania nad nowotworami w Poznaniu w małym prywatnym laboratorium w latach 1950-2000. W tym czasie wykonał on szereg eksperymentów na zwierzętach, w których wykazał silne związki chorób nowotworowych z zakażeniami pleśniami Penicillium.
Wykonywane przez niego posiewy z ludzkich preparatów nowotworowych zawsze dawały wzrost w hodowli tych grzybów. Udawało mu się wywołać u zwierząt zmiany nowotworowe po wprowadzeniu do ich organizmów wyciągu ze zmian nowotworowych chorych ludzi.Równocześnie obserwował on w starych hodowlach tych grzybów struktury bardzo podobne do struktur obserwowanych w tkance nowotworowej.
Na tej podstawie wyciągnął on bardzo śmiały wniosek, że tkanka nowotworowa to de facto nie zmutowane komórki ludzkie, ale zwyczajne komórki grzyba, łudząco podobne do komórek ludzkich.
Próbował on uzyskać szczepionkę na nowotwór poprzez uśmiercenie komórek nowotworowych (grzybiczych?) w celu podania takiego preparatu osobom chorym na nowotwór. Sztuka ta jednak mu się nie udała. Wyciąg z nowotworu utrzymywał zdolność do zakażania zwierząt laboratoryjnych nawet po poddaniu go temperaturze 4000 st.C.!!!
Dopiero poddanie temperaturze 4500 st.C likwidowało tę zdolność do zakażania. To, co pozostawało jednak po poddaniu tkanki tak wysokiej temperaturze, to była jedynie grudka krzemu. Wszystkie inne pierwiastki w tej temperaturze wyparowywały.
Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zauważył, że podanie pacjentom roztworu z tak uzyskanego krzemu powoduje silne pobudzenie układu odpornościowego pacjentów, poprawę ich stanu klinicznego i w dalszej perspektywie bardzo często wyleczenie z choroby nowotworowej.
Ponieważ w niektórych przypadkach reakcja odpornościowa była zbyt silna, w toku dalszych badań szukał bezpiecznego rozcieńczenia preparatu, które nie dawałoby takiej reakcji. W mocno zaawansowanych przypadkach stosował mniejsze dawki, a w lżejszych przypadkach, gdy nie było dużej masy nowotworu w organizmie - większe. Tą metodą udało mu się wyleczyć bardzo wielu chorych, którym klasyczna medycyna nie mogła już pomóc. Krzem - ważny pierwiastek życia i elektroniki.
Rolę krzemu w żywym organizmie najlepiej rozpoznało dwóch genialnych Polaków.
Jeden, genialny teoretyk, biolog, filozof - prof. Włodzimierz Sedlak, Drugi zaś to właśnie dr Anatol Rybczynski lekarz, onkolog - chirurg, pragmatyk i praktyk.
Obaj Ci uczeni różnymi drogami (nie znąjąc się wzajemnie) doszli do tego samego - odkryli i zrozumieli szczególną rolę krzemu w żywym organizmie. Prof. Sedlak jako biolog i filozof interesował się krzemem od początku swej naukowej drogi - jego pierwsza dysertacja nosi bowiem tytuł: "Rola krzemu w ewolucji człowieka"
"Homo elektronicus" to już późniejsza koncepcja prof. Sedlaka genialnie łącząca, a raczej dokonująca syntezy elektroniki i biologii życia. Profesor rozumiał technologię elektroniki i przez analogie odkrył i zrozumiał "podobną" rolę krzemu w bioelektronice żywego organizmu.
Krzem spełnia wybitną rolę w energoinformacyjnych polach organizmu. To właśnie od metabolizmu krzemu zależy funkcjonowanie tzw. matrycy energetycznej - energetycznego wzorca organizmu. Każdy bowiem organizm ma wbudowany w siebie swój "organizm krzemowy", swoją matrycę. Ta matryca zaś pośredniczy między organizmem, a przestrzenią która posiada - jak wiemy - strukturę energogeometryczną.
Nic zatem dziwnego, że większość kamieni szlachetnych to głownie krzemiany i glinokrzemiany o różnej strukturze przestrzennej i wyjątkowych właściwościach energetycznych. Wyjątkowych, bo wynikających z rezonu struktury przestrzeni ze strukturą związków krzemu.
Doktor Rybczyński - onkolog chirurg, pragmatyk praktyk nie mogąc się pogodzić z nieuleczalnością chorób nowotworowych zaczął badać tkanki nowotworowe "na własną rękę" w stworzonym przez siebie przydomowym laboratorium. Czynił to konsekwentnie przez około 60 lat swojego długiego życia. Doszedł do zrozumienia, że nowotwory (niezależnie od rodzaju) mają związek z grzybami, zwłaszcza pleśniowymi. Bowiem mimo wszelkich prób niszczenia i uśmiercania tkanki nowotworowej zawsze zostawał prawie niezniszczalny grzyb. Prawie, gdyż żeby go uśmiercić nie wystarczyło poddanie go działaniu 4500°C.
Pozornie przeczy to prawom życia białek. Ale ponieważ ten fenomen trzeba było w końcu wyjaśnić. Dr Rybczyński eksperymentalnie dowiódł, że o tej wręcz nieograniczonej wytrzymałości grzybów "nowotworowych" stanowi połączenie białka z ... krzemem.
Szukając dróg skutecznej eliminacji tej wrogiej struktury, znalazł bardzo inteligentną, "podstępną" metodę - wypracował eksperymentalnie homeopatyczny roztwór jonów krzemu, który uderza w komponent krzemowy grzyba, komponent białkowy grzyba jako obcy immunologicznie, eliminowany jest przez system odpornościowy zaatakowanego makroorganizmu.
W podręcznikach anatomii patologicznej jest napisane, że tkanka nowotworowa cechuje się wyjątkową kumulacją krzemu, podczas gdy cały organizm chorego na nowotwór jest w krzem bardzo zubożony. Mamy tu zatem patologiczne rozmieszczenie krzemu w organizmie - totalny demontaż matrycy energetycznej organizmu. Skupiska krzemu to "nowotwory" bądź "przygotowanie pod nowotwór" , niedobór krzemu w pozostałej przestrzeni organizmu to jego osłabienie i wyczerpanie. Homeopatyczny roztwór jonów krzemu uderzając w te skupiska krzemowe powoduje ich rozpuszczenie i uzupełnienie niedoborów krzemu w pozbawionych go częściach organizmu. Następuje jakby ponowne odtworzenie matrycy krzemowej.
Nie należy mylić tego z ilościowym niedoborem krzemu, to generalnie rzadkie zjawisko. Mamy tu raczej do czynienia z zaburzeniami metabolizmu krzemu, z upośledzeniem krzemowo - energetycznej matrycy organizmu.Wielokrotnie zaś obserwowana skuteczność tego preparatu niewątpliwie dowodzi prawdziwości tego mechanizmu.
Ponieważ ten element uszkodzenia krzemowo-energetycznej matrycy organizmu jest wstępem nie tylko do nowotworów ale i wszystkich innych schorzeń, zastosowanie tego preparatu jest wręcz uniwersalne.
Aromatoterapia znana była we wszystkich starożytnych kulturach.
O aromatycznych olejkach można przeczytać również w Biblii.Wdychanie pewnych zapachów to nie tylko przyjemność, ale również leczenie.Aromaty mogą oczyszczać drogi oddechowe, uspokajać lub aktywizować, zmniejszać stres, bezsenność, apatię, pobudzać pamięć, wzmacniać koncentrację, zmniejszać zmęczenie, pomagać w leczeniu niektórych chorób lub zapobiegać im.
Leczące zapachy stały się modne; szereg ośrodków we Francji, Niemczech czy USA traktuje aromatoterapię jak medycynę naukową. W japońskich biurach rozpyla się miętę, bo poprawia sprawność myślenia i koncentrację pracowników. Więc, co na co działa? *Zapach bazyliowy – wzmacnia koncentrację i logikę myślenia. *Zapach cytrynowy – aktywizuje umysł i pamięć, zmniejsza lęki. *Zapach jałowcowy – usuwa zmęczenie umysłu, poprawia pamięć. *Zapach lawendowy - uspokaja, znosi depresję, wzmacnia pamięć. *Zapach miętowy (mięta pieprzowa) – dodaje sił, wzmacnia koncentrację i pamięć. *Zapach pomarańczowy (pomarańcza gorzka) – likwiduje zmęczenie odświeża, relaksuje. *Zapach różany – wzmacnia system nerwowy, wpływa na ożywienie myślenia. *Zapach szałwiowy – pomaga przy przepracowaniu, wzmacnia pamięć. Warto stosować, ale bez przesady. Przeciążony zmysł powonienia nie pozwoli na skorzystanie z dobrodziejstw zapachów :-)
Co nie pozwala, by krew "zlepiała się' i jest jednocześnie naturalnym rozpuszczalnikiem krwi zapobiegającym jej sklejaniu się?
Nie jest to kwas omega-3, ale omega-6 (czyli inaczej witamina F zawarta w Evening Primrose Oil), który jest znacznie potężniejszy. Pomaga nawet rozwiązywać problemy naczyniowe powstające w wyniku ich uszkodzeń czy to przez wolne rodniki czy też chemioterapię.
Błonnik jest najtwardszą częścią rośliny - struktura, włókniste pędy w liściach kapusty, skórka fasoli, owoce i warzywa, łupiny ziaren. Błonnik dietetyczny jest formą kompleksowych węglowodanów, których nawet system trawienny nie jest w stanie złamać. Nie brzmi to bardzo korzystnie, prawda? Jednak jest wręcz odwrotnie, błonnik dietetyczny jest jednym z kluczowych elementów naszej diety... Dlaczego błonnik jest tak ważny dla zdrowia?
Odpowiednia ilość błonnika dietetycznego dostarczona organizmowi każdego dnia redukuje czas, jaki spożyte posiłki spędzają w przewodzie pokarmowym. Im dłuższe jest przebywanie posiłków w organizmie, tym więcej czasu organizm potrzebuje na jego oczyszczenie, Błonnik dietetyczny może przyspieszyć przepływ pokarmu. Towarzyszy również usuwaniu toksyn i produktów przemiany materii. Spożycie odpowiedniej ilości błonnika powoduje większe, mniej ściśnięte i częstsze ruchy jelit, co przyczynia się do łatwiejszego przepływu pokarmu.
Czym jest „normalna" konsumpcja?
Zachodnia dieta dostarcza od 5 do 25 gramów błonnika dietetycznego dziennie w zależności od tego, w jakim stopniu jesteśmy uświadomieni „odżywczo", średnie spożycie to 12-15 gramów. Nasi przodkowie konsumowali między 35-60 gramów dziennie, głównie błonnika z orzechów, ziaren, nasion i jagód. W dzisiejszych czasach pozyskujemy błonnik z owoców i warzyw. Powinniśmy dążyć do konsumowania 35 gramów błonnika dziennie. W jaki sposób możemy spożywać taką ilość błonnika?
Lista na górze strony pokazuje, co należy zjeść w ciągu jednego dnia by spożyć 35 g błonnika. Jak zobaczysz, dostarczenie organizmowi potrzebnego błonnika wcale nie jest takie proste! Musisz więc zwrócić szczególną uwagę na spożycie błonnika i starać się jeść osiem porcji warzyw dziennie z zalecanej listy produktów (jak na przykład brokuły, kabaczek, kalafior, seler, zielony groszek, zielona papryka). Aby pozyskany z pożywienia błonnik spełniał swoje zadanie w jak najlepszy sposób, spożywaj warzywa surowe lub delikatnie obgotowane! Jeżeli warzywa się rozpadają, oznacza to iż korzystne właściwości błonnika zostały wygotowane.
Stały dopływ błonnika
Prostym sposobem zwiększenia ilości spożycia błonnika bez potrzeby dostarczania organizmowi większej ilości pokarmu jest stosowanie suplementów błonnikowych (takich jak Błonnikowe Tabletki Dietetyczne). Są wygodne i zawierają doskonale dobrane ilości najróżniejszych błonników, które potrzebne są dla Twojego organizmu. Niejednokrotnie suplementacja jest idealnym rozwiązaniem. Znaczenie wody i błonnika
Błonnik pod koniec podróży przez nasz organizm, w jelicie grubym wchłania wodę. Jeżeli nie ma wystarczającej ilości wody, stolec będzie twardy i gęsty, może też powodować zaparcia. Aby maksymalizować efekty błonnika i optymalizować eliminację produktów ubocznych przemiany materii, pij przynajmniej dwa litry wody każdego dnia. BŁONNIK DZIELIMY NA DWIE KATEGORIE:
*Błonnik rozpuszczalny Gumy i kleje są rozpuszczalnymi w wodzie, klejącymi się włóknami, które powodują powstanie uczucia sytości. Są ważne w górnej części jelit, gdzie spowalniają procesy trawienia i wchłaniania. Pektyna jest rozpuszczalnym w wodzie włóknem, wiążącym kwasy żółciowe i cholesterol, uniemożliwiając jego wchłanianie się do krwi.
*Błonnik nierozpuszczalny Celuloza jest włóknem strukturalnym, najbardziej powszechnym. Wiąże wodę i zwiększa ilość usuwanych odpadów, pomaga w wypłukiwaniu toksyn i ubocznych produktów przemiany materii w przewodzie pokarmowym, stabilizuje poziom glukozy. Hemiceluloza zwykle występuje z celulozą i posiada także niektóre z jej właściwości, jednak jest tylko częściowo rozpuszczalna. Lignina jest drewnianym włóknem, pomagającym w eliminacji cholesterolu i kwasów żółciowych z jelit.