niedziela, 29 października 2017

POTRZEBUJESZ SUPLEMENTÓW DIETY

Znalezione obrazy dla zapytania POTRZEBUJESZ SUPLEMENTÓW DIETY"

Coraz częściej zdarza się, że dobrze się odżywiamy, dbamy o zróżnicowaną dietę, a mimo to nie dostarczamy swojemu organizmowi wszystkich niezbędnych składników. 

 Dzieje się tak ponieważ produkty jakie spożywamy mają coraz mniejszą wartość odżywczą. Mąka pszenna, biały cukier, biały ryż, żywność puszkowana to wyłącznie puste kalorie bez witamin, soli mineralnych, enzymów i tłuszczów roślinnych. Dodatkowo zły wpływ na naszą żywność ma jałowość gleby. Obecnie szacuje się, że jałowych jest:
85% obszarów rolnych Ameryki Północnej,
76% Ameryki Południowej i Azji,
74% Afryki - 72% Europy.

Jałowa gleba rodzi słabe i chore rośliny. W przypadku niektórych warzyw spadek zawartości np. witaminy C wynosi prawie 90%. Nawożenie gleby niestety nie jest rozwiązaniem tej sytuacji, ponieważ spośród 52 różnych minerałów do gleby wracają zaledwie trzy: azot, potas i fosfor. 

Konieczne jest więc stosowanie suplementów witamin i minerałów.


piątek, 27 października 2017

"JESTEŚMY O KROK OD PRZEŁOMOWEGO ODKRYCIA ????"


Znalezione obrazy dla zapytania "JESTEŚMY O KROK OD PRZEŁOMOWEGO ODKRYCIA"

Tak naprawdę jesteśmy dla nich tylko "ludzkim towarem " - nasze dzieci, rodzice, dziadkowie są dla nich tylko "dojnymi krowami " 

W 1971 roku rozpoczęto wojnę z rakiem. Okazało się jednak, że 25lat badań i 39mld$ to za mało by wynaleźć pomoc dla chorych. Nadal okres przeżywalności 5 lat dla pacjentów po chemio- i radioterapii oscyluje na poziomie 5%. Największe zyski firmom farmaceutycznym przynoszą osoby przewlekle chore. Nieprzydatne są osoby zdrowe lub martwe. Stały i wysoki dochód przynoszą osoby cierpiące między innymi na artretyzm, astmę, cukrzycę, raka, nadciśnienie.

W przeciągu 23 lat zaobserwowano wzrost zachorowań na białaczkę (o 17%), nowotwory mózgu (o 26%), raka piersi (o 25%) i raka jąder (o 41%). Dopóki leczenie będzie przynosiło 200mld$ rocznie, skuteczny lek nie zostanie wynaleziony... Najprawdziwszą opinię o rynku farmaceutycznym wystawiła Gwen Olsen, która przez 15 lat pracowała jako reprezentant dla gigantów farmaceutycznych a w 2007 roku uzyskała nagrodę Human Rights Award za swoją działalność humanitarną:

"Chcę obalić mit, że przemysł farmaceutyczny ma na celu poprawę zdrowia i leczenie. W rzeczywistości jego celem jest utrzymywanie chorób i zarządzanie objawami. Przemysł ten nie jest zainteresowany leczeniem raka, Alzheimera czy chorób serca, ponieważ gdyby tak było, to działali by na własną szkodę – utraty biznesu, a to nie ma sensu. (...) Musimy się więc oprzeć na naszym zdrowym rozsądku i zrozumieć, że przemysł farmaceutyczny zarabia 5-6 razy więcej niż jakakolwiek inna kompania spośród największych Fortune 500 w USA. I nie dadzą łatwo sobie odebrać tego zarobku. Tak naprawdę jesteśmy dla nich tylko „ludzkim towarem” – nasze dzieci, rodzice, dziadkowie są dla nich tylko „dojnymi krowami”, na których żerują reprezentanci firm farmaceutycznych, jakim i ja byłam. Są oni zainteresowani tylko zdobywaniem rynku, bez uwzględniania konsekwencji jakie to przyniesie pacjentom. Nie interesuje ich to, że sieją dezinformację, że dane z badań klinicznych są ukrywane czy też fałszowane, że skutki uboczne są minimalizowane czy też prezentowane w niewłaściwy sposób. Pracowałam przez 15 lat w tym biznesie, byłam jedną z najlepszych. Mówię wam, że ten przemysł oszalał. "

Przykładowy rak jest też wieczną „dojną krową”, gdy tymczasem znaleziono skuteczne naturalne i/lub tanie terapie alternatywne, które się prześladuje i ukrywa.




czwartek, 26 października 2017

"PRACUJEMY DLA DOBRA NASZYCH PACJENTÓW"

Znalezione obrazy dla zapytania "PRACUJEMY DLA DOBRA NASZYCH PACJENTÓW"

Dla firmy farmaceutycznej nazwa potrafi być ważniejsza od samego leku.


Patent – magiczne słowo, które napędza cały przemysł farmaceutyczny. Z finansowego punktu widzenia, rzecz nie dająca się opatentować jest bezużyteczna. Patent zapewnia nieprzerwany zysk przez 20 lat, o ile lek nie zostanie wcześniej wycofany z powodu piętrzących się działań niepożądanych popartych pozwami sądowymi. 

Historia wprowadzenia insuliny ludzkiej jest typowym przykładem na to, że dla firmy farmaceutycznej ważniejsza jest nazwa niż lek. Pierwszy zastrzyk insulinowy podano w 1922 roku 14-letniemu Leonardowi Thomsonowi. Rok później odkrywcy sprzedali patent na insulinę uniwersytetowi w Toronto za przysłowiowego dolara. 

Świńska insulina nie miała konkurencji przez ponad 60 lat. Była tania w produkcji i mało kosztowała, co dla osób uzależnionych od jej przyjmowania do końca życia, było dość korzystne. W 1982 roku pojawiła się na rynku nowa, syntetyczna insulina, która przebadana była jedynie na 17 osobach. Otrzymywana jest za pomocną inżynierii genetycznej i dla odmiany nazwano ją insuliną ludzką. 

W ciągu trzech lat Brytyjskie Stowarzyszenie Diabetologiczne nazbierało ok. 3000 listów od skarżących się na skutki uboczne pacjentów. Była tu mowa głównie o alergii i utracie przytomności. Mimo to wycofano insulinę świńską nie pozostawiając diabetykom wyboru. Była ona dobra dla pacjenta i systemu opieki zdrowotnej, ale zła dla zysku firm farmaceutycznych. Każdy mógł ją produkować a wykupienie praw patentowych nie kosztowało dużo, co przekładało się na niski koszt leku.

Obecnie trwa kampania patentowania nawet „udoskonalonych” nasion siewnych powiązana z lobbingiem na rzecz zakazu używania nasion, które były stosowane przez ludzi przez tysiąclecia.


środa, 25 października 2017

"NIE MA LUDZI ZDROWYCH, SĄ TYLKO LUDZIE ŹLE ZDIAGNOZOWANI"

Znalezione obrazy dla zapytania "NIE MA LUDZI ZDROWYCH, SĄ TYLKO LUDZIE ŹLE ZDIAGNOZOWANI" W

W latach 50-tych istniało 100 różnych postaci depresji, w 1994 roku było ich już ponad 300.

We współczesnym świecie granica miedzy dolegliwością, schorzeniem a chorobą jest mocno rozmyta. Jesteśmy przekonani, że w każdym z nas ukryta jest pewna choroba. I koniecznością jest łykanie magicznych pigułek. W Diagnostycznym i Statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego przedstawione jest to na przykładzie depresji.

W latach 50tych istniało 100 różnych postaci depresji, natomiast w 1994r. było ich już ponad 300. Obecnie ludzie szczęśliwi są mocno podejrzani: "Mówi pan, że nic pana nie trapi, śpi pan spokojnie i ma pan hobby? Hmm, chyba mamy tu do czynienia z mechanizmem wyparcia. Proszę się nie martwić, są specjalne techniki, które wydobędą z Pana ten ukryty smutek. Na razie przepiszę nowy lek przeciwdepresyjny, który z pewnością Panu pomoże. Tylko proszę uważać, bo może Pan się stać agresywny lub popełnić samobójstwo. " (tak jak 7go lutego 2004 r. zrobiła to zdrowa 19 letnia studentka w czasie badań klinicznych nad fluoksetyną).

Z pewnością nie ma osoby, która nigdy nie odczuwałaby przygnębienia. To normalne. Obniżenie nastroju, zmiana samopoczucia to stan fizjologiczny i nie wymaga leczenia. Błędne jest myślenie, że ta „magiczna pigułka” to rozwiązanie wszystkich problemów i potrzebna jest każdemu. To wina przemysłu farmaceutycznego, który reklamuje choroby, a nie leki.
Największym oszustwem jest upowszechnianie nieistniejących schorzeń. Takich jak ADD (zaburzenia koncentracji uwagi), lub ADHD (zespół nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi). Sfrustrowany rodzic okłamany przez reklamy faszeruje dziecko pochodnymi amfetaminy zapakowanymi w małą pigułkę o ładnej nazwie. Żądne zysku firmy wykorzystują naiwność rodziców. Niestety nie są znane konsekwencje stosowania tak silnych związków psychotropowych na mózg rozwijającego się dziecka, ponieważ nie przeprowadzono żadnych długoterminowych badań na nieletnich. 

Na nadpobudliwość dzieci wpływ mogą mieć sztuczne barwniki, dodatki smakowe i zapachowe oraz konserwanty. Potwierdza to czasopismo medyczne The Lancet, które w 1985r. opublikowało wyniki badań mówiące o poprawie u 79% nadpobudliwych dzieci. Wystarczyło wyeliminować z diety wyżej wymienione składniki.

Wpływa na to i skażenie środowiska, bardziej stresujące życie, materializm, rywalizacja za wszelka cenę.



czwartek, 19 października 2017

"LEKARZE NIE SĄ DOBRZE POINFORMOWANI"

Znalezione obrazy dla zapytania "LEKARZE SĄ DOBRZE POINFORMOWANI"

Idąc do lekarza wierzymy, że postawi dobrą diagnozę i przepisze skuteczny lek. 

Jednak to producent leku decyduje, jakie informacje upublicznić a jakie zataić. Mimo szczerych chęci lekarza nie jest on w stanie podać nam w 100% bezpiecznego leku. Potwierdza to Instytut Medycyny, który przeanalizował 175 ulotek skierowanych do lekarzy. Aż 94% zawierało mylące bądź fałszywe informacje o produkcie.

Edukacja lekarzy też jest sponsorowana i stronnicza. W środowisku oficjalnej medycyny panuje duży konformizm.


sobota, 7 października 2017

"RZĄDOWI EKSPERCI NIE SĄ NIEZALEŻNI

Znalezione obrazy dla zapytania "RZĄDOWI EKSPERCI nie SĄ NIEZALEŻNI"


75% czołowych naukowców jest opłacana przez branżę medyczną.
Branża medyczna jest doskonałym przykładem zależności od autorytetów. Osoby nazywane "liderami opinii " to eksperci z wieloletnim doświadczeniem i ugruntowaną opinią zawodową. Ich zadaniem jest pisanie pozytywnych artykułów na zamówienie, a wynagrodzenie to oficjalnie stała pensja za doradzanie, konsultacje bądź funkcję rzecznika prasowego. Inni lekarze poprą opinię autorytetów, swoich bardziej doświadczonych kolegów. O osobach krytykujących takie opinie prawie się nie słyszy – dbają o to "liderzy opinii ". Obecnie uważa się, że 75% czołowych naukowców jest opłacana przez branżę medyczną.

Udowadnia to przykład rządu z Wielkiej Brytanii, który zasięgał porady u naukowców odnośnie skuteczności szczepionek oraz zagrożeń świńską grypą. Każdy wierzył, że informacje decydujące o wydaniu milionów funtów będą bezstronne. Rok później okazało się, że większość doradców miało silne powiązania finansowe z producentami szczepionek.
Wiele badań naukowych, w tym medycznych i farmakologicznych jest sponsorowanych przez producentów leków, zatem mogą oni wywierać wpływ na wyniki lub metody badań. Z kolei lekarze przypisujący leki bywają wynagradzani w różny sposób, za polecanie tych a nie innych preparatów. 

Oba przypadki nazwijmy wprost: Korupcja.



piątek, 6 października 2017

"BADANIA KLINICZNE SĄ NIEWIARYGODNE"

Znalezione obrazy dla zapytania BADANIA KLINICZNE SĄ nieWIARYGODNE

Przypadki zgonów w czasie badań klinicznych są traktowane jako tajemnica handlowa firmy i z tego powodu nie muszą być ujawniane odpowiednim urzędom.


Gdy firma farmaceutyczna stara się wprowadzić nowy lek na rynek, zawsze musi określić grupę docelową pacjentów oraz potencjalne schorzenie, na które będzie pomagał dany lek. Czasami ludzie chorzy stanowią zbyt mały rynek zbytu, dlatego zmienia się działanie niepożądane na wskazanie terapeutyczne, by zwiększyć zyski i móc przepisywać lek dzieciom i osobom starszym. Nowy hit rynkowy ma zapewnić olbrzymi zbyt, a sama choroba staje się sprawą drugorzędną.

Eli Lilly stworzyła kolejny niebezpieczny lek. Początkowo leki przeciwdepresyjne były stosowane jedynie w szpitalach. Mały rynek zbytu posunął firmę farmaceutyczną do wykorzystania efektu ubocznego – utratę wagi – jako pożądany efekt fluoksetyny. Otyli zawsze stanowili interesującą grupę docelową. Zawsze znajdą się osoby, które uważają się za grube, a innym można to wmówić za pomocą reklam. Jedynym problemem w rejestracji fluoksetyny jako środka do walki z nadwagą był brak udokumentowanych badań klinicznych. Dlatego Eli Lilly postanowiła zarejestrować lek jako środek przeciwdepresyjny, by po dopuszczeniu do obrotu rozszerzyć wskazania o dodatkowe schorzenia. 

W taki sposób stworzono Prozac, który paradoksalnie odbijał się na zdrowiu pacjentów w postaci myśli i prób samobójczych. Firma skutecznie ukrywała śmiertelne skutki przyjmowania leku. Jak? Metoda "upiększania " badań klinicznych jest prosta. Polega głównie na zastąpieniu drastycznych faktów innym, delikatniejszym sformułowaniem.
Przykład? Jeżeli 5 osób próbuje popełnić samobójstwo, z czego dwóm się to udaje, to w protokole badań może pojawić się określenie, że "5 osób doświadczyło reakcji niespecyficznych ". Istnieje jeszcze inny sposób - staranny i długotrwały proces doboru osób do badań klinicznych. Eli Lilly w zredagowanej dla lekarzy ulotce na temat leku informowała, iż "11 000 osób brało udział w badaniach, z czego 6 000 było leczonych fluoksetyną ". Tak naprawdę udział w badaniu brało 1730 pacjentów. 

Należałoby jeszcze sprecyzować, co oznacza stwierdzenie "brało udział ". Osoby, które brały udział w badaniu, to te, które zażywały lek przez co najmniej jeden dzień. Zostawały odsuwane ze względu na działania niepożądane lub brak widocznych efektów. W sumie z 11 000 osób zaledwie 286 ukończyło 4 tygodniowe badania, a 86 osób przyjmowało lek dłużej niż 3 miesiące. Efekty uboczne dotykały 90% pacjentów, a w 15-20% fluosketyna powodowała depresję. Przypadki zgonów w czasie badań klinicznych są traktowane jako tajemnica handlowa firmy i z tego powodu nie muszą być ujawniane odpowiednim urzędom. 

Oznacza to, iż obecnie jesteśmy bardziej chronieni przed wadliwymi samochodami, niż przed lekami, które bardziej szkodzą, niż leczą.


czwartek, 5 października 2017

"LEKI SĄ NIESKUTECZNE"

Znalezione obrazy dla zapytania "LEKI SĄ NIESKUTECZNE"


Prawie każdy z nas spotkał się zapewne z sytuacją gdy lek, który pomógł jednej osobie był całkowicie bezużyteczny dla drugiej. 

Odpowiedzialne za to są nasze geny. Na szczęście istnieje dziedzina zwana farmakogenetyką, która bada skuteczność działania leku w zależności od genotypu pacjenta. Pozwala ona za pomocą łatwego testu DNA ustalić czy pacjent odniesie jakiekolwiek korzyści z przyjmowania danego leku. 

Dr Rosses, genetyk i były wiceprezes ds. genetyki międzynarodowego koncernu GSK, uważa, że 90% leków działa w zaledwie 30-50% przypadkach pacjentów.

Obecnie skuteczność poszczególnych grup lekarstw wynosi:
alzheimer - 30%,
astma - 60%,
arytmia - 60%,
depresja (SSRI) - 62%,
cukrzyca - 57%,
nietrzymanie moczu - 40%,
migrena (ostra) - 52%,
migrena (profilaktyka) - 50%,
onkologia - 25%,
reumatoidalne zapalenie stawów - 50%,
schizofrenia - 60%.

Poszczególne leki mogą mieć jeszcze mniejszą skuteczność. „Jakiekolwiek korzyści” – czy o to chodzi pacjentowi? Odsetek leków, które uleczają/uzdrawiają jest znikomy, ponieważ te leki na ogół nie likwidują przyczyn, a tylko leczą i leczą i leczą … na poziomie objawów.
Naukowcy z Adelphi University w Gaden City przeprowadzili badanie, które pokazało, że alternatywne metody leczenia mogą mieć większą skuteczność niż współczesna medycyna. Mianowicie, zorganizowali trzy grupy pacjentów cierpiących na depresję. Pierwsza przyjmowała lek przeciwdepresyjny (sertralinę), druga dwa razy w tygodniu przez miesiąc uczęszczała na psychoterapię, natomiast trzecia zażywała placebo (substancję obojętną, nie mającą wpływu na stan zdrowia pacjenta). Gdy po 8 tygodniach sertralina i placebo nie przynosiło efektów zmieniano na inne. Po 16 tygodniach efekty terapeutyczne wszystkich grup były bardzo zbliżone, przez co nie mogły być istotne statystycznie. 

 Lekarze często przekonują o zwiększonej skuteczności nowych leków. Jednak Raport FDA z 2002r. ujawnił, że na 78 "nowych " zarejestrowanych leków, tylko 17 zawierało całkowicie nowy składnik aktywny. Zwiększoną skuteczność miało zaledwie 7 z nich.

Placebo, które kosztuje „grosze” bywa równie skuteczne jak niektóre leki, co potwierdza rolę psychiki (wiary pacjenta w uleczenie).





środa, 4 października 2017

"LEKI SĄ NIEBEZPIECZNE"

Znalezione obrazy dla zapytania "LEKI SĄ NIEBEZPIECZNE"

Działania niepożądane leków są trzecią przyczyną zgonów, zaraz po chorobach serca i raku.

Benoksaprofen – preparat przeciw reumatyczny i przeciw zapalny. Miał być światowym bestsellerem. Masowo przepisywany przez lekarzy w Danii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Dopóki nie ujawniono ofiar skutków ubocznych. Poważne uszkodzenia wątroby i śmierć. Lek został wycofany z rynku amerykańskiego w 1982 roku, gdy bilans wynosił 27 zgonów i 200 niewydolności wątroby i nerek. W 1985r. firma farmaceutyczna Eli Lilly, która wypuściła owy lek na rynek dobrowolnie przyznała się do ukrywania faktów odnośnie zgonów. Kara? 25 000 $. Nie powstrzymało to jednak firmy Merck do wypuszczenia w 1999r na rynek tego samego leku ze zmodyfikowaną zaledwie jedną cząsteczką i nową nazwą - Vioxx® (rofekoksyb). Trzyletnie badanie APROVE wykazało, iż 25mg rofekoksybu, które miało zapobiegać nawrotom polipów jelita grubego - podwyższało częstotliwość występowania zawałów serca i udarów mózgu wśród badanych. Preparat został ponownie wycofany z rynku 30 września 2004r. Pozostał jednak w organizmach 80mln osób na świecie, którym trwale uszkodził układ krwionośny przyśpieszając twardnienie naczyń krwionośnych, powodując wylewy i wzrost ciśnienia krwi. Firma musiała pożegnać się z 11% dochodów i 2,5mld $ obrotu na rok w skali globalnej. Mimo tego, iż skandalicznie zachowywała się przed wycofaniem leku z rynku chcąc uciszyć jednego z naukowców, grożąc skończeniem jego kariery, firma wypłaciła 4,85 mld $ odszkodowania.
Czy to wyjątek od reguły? Niestety nie.

Według badań, działania niepożądane leków są trzecią przyczyną zgonów, zaraz po chorobach serca i raku. W Anglii liczba zgonów spowodowanych skutkami ubocznymi leków jest, aż 3 razy większa od liczby ofiar wypadków drogowych. Najbardziej niepokojąca jest jednak nagminna praktyka koncernów farmaceutycznych, które usuwają z rynku niebezpieczne leki dopiero wtedy, gdy przyniosą odpowiedni zysk i gdy uzbiera się spora liczba pozwów sądowych. Na tym się nie kończy.

Substancja chemiczna powraca do obiegu.Pod inną nazwą, z innym wskazaniem leczniczym i inną grupą docelową.


sobota, 30 września 2017

Kłamliwe reklamy leków

Znalezione obrazy dla zapytania Kłamliwe reklamy leków


Leki reklamuje się do granic wytrzymałości w telewizji i innych mediach. 

Pewnie i ciebie to nieraz denerwuje, gdy jakiś film czy program co chwilę jest przerywany takimi reklamami, i to dodatkowo albo infantylnie albo jawnie w naciągany sposób.I te radiowe reklamy z szybko wymiawianą formułką ostrzegawczą, która kryje producentów przed odpowiedzialnością, a po kliencie już 'spływa'.Większość tych reklam to zwykłe oszustwa w imię mamony a nawet niewolenia ludzi. Kiedy zmądrzejemy i się zbuntujemy?
W samej telewizji i radio w ciągu ostatnich 18 lat liczba reklam w kategorii produkty zdrowotne i leki wzrosła blisko 20 razy, podczas gdy ogólna liczba reklam wzrosła zaledwie trzykrotnie.

Jak pokazuje raport reklamowy domu mediowego SMG, w 2015 roku firmy z sektora farmaceutycznego wydały na reklamę we wszystkich mediach niemal miliard złotych (dokładnie 963 mln zł). Kwota ta stanowiła aż 12,6 proc. całego polskiego rynku reklamy. Od 2007 roku wydatki tej branży na cele reklamowe niemal się podwoiły.

Chociaż MZ rozważa ograniczenie reklam leków, zwłaszcza tych bezrecepturowych, ale podnosi się larum, że straci na tym telewizja (20% wpływów z reklam), oczywiście podobnie zaniepokojeni (delikatne mówiąc) są producenci.

W sumie - gospodarka jest ... ważniejsza od zdrowia Polaków. Tylko czy obliczono długofalowe koszty leczenia skutków?(ogólne wytyczne MZ dot. reklam leków nie są często przestrzegane).

Reklamy leków w TV to często manipulacja.Przytoczę (z tego artykułu i innych) parę chwytów reklamowych:
*dualizm produktu, czyli istnienie pod tą samą lub zbliżoną nazwą produktu leczniczego i suplementu diety, co sugeruje ich podobne właściwości i zastosowanie tylko 4 z 32 reklam suplementów diety zawierały informację słowną, która wskazywała jednoznacznie, że produkt jest suplementem diety. W pozostałych przypadkach, informacja ta była zwykle nieczytelna. W reklamie telewizyjnej często używano małej czcionki niezbyt wyróżniającej się z tła, napis był elementem pokazywanego opakowania lub umieszczano go równolegle do krótszego boku ekranu. W praktyce nawet na dużych, kilkudziesięciocalowych telewizorach odczytanie wskazań do zastosowania leku czy jego składu jest praktycznie niemożliwe ze względu na zbyt małą czcionkę.
*informacje o dawkowaniu, pochodzeniu produktu, składzie czy przeciwwskazaniach zwykle są także nieczytelne i mogą przypominać napisy, które znajdują się obowiązkowo na reklamach preparatów leczniczych, co może wprowadzać konsumenta w błąd.
*odwoływanie się przez producentów się do autorytetu lekarza lub farmaceuty, co może stanowić nadużycie zaufania odbiorcy (dodam, że występują tam często wcale nie lekarze ale podstawieni aktorzy lub ustawieni statyści)
*stosowanie w reklamach wyrobów medycznych i parafarmaceutyków sformułowań wskazujących na lecznicze właściwości produktu, takie jak: „przełom w leczeniu”, „zwalczanie infekcji”, chociaż nie są stwierdzenia prawdziwe.
*bliźniacze suplementy diety: zamiast Rutinoscorbinu - suplement Rutinoscorvit, zamiast Scorbolamidu w postaci tabletek - suplement Scorbolamid Kids syrop, zamiast Sanostol syrop - suplement Sanostol tran.
*ten sam surowiec ale inna nazwa handlowa, rzekoma (rewelacyjna) nowość.
granie na emocjach i pokazywanie rzekomych natychmiastowych skutków leczniczych
pacjenci są szczególnie podatni na pokazywanie aktorów pełnych energii, pięknych kobiet i przystojnych mężczyzn: wierzą, że staną się nie tylko zdrowi, ale także szczęśliwi a nawet bogaci dzięki produktom kupionym w aptece. Lub podobnie - szczęśliwi staruszkowie, którzy po posmarowaniu maścią kolana już nie mają reumatyzmu i mogą biegać.

Są dyskusje na ten temat, np. ta, ale nie zawsze dotykają one istoty problemu.
Jest nim fakt, że duża (przeważająca) ilość "leków", to nie leki (nawet jeśli są tak oficjalnie nazywane), bo niczego nie leczą, co najwyżej łagodzą objawy, a nie dotykają przyczyn chorób.

Często określony lek działa uśmierzająco wybiórczo na jakiś organ lub objaw, nie uwzględniając, że chory jest cały organizm.Jest to bardzo prymitywne podejście, ale skwapliwie wykorzystywane, bo dzisiejszy klient, chce remedium szybkiego, łatwego, smacznego itp. Reklamy lekowe pełnią więc rolę anty-edukacyjną, lansując postawy łatwizny zamiast np. akcentować zdrowy tryb życia i odżywiania, wiedzę o przyczynach chorób.

Oczywiście reklamy w TV, to tylko część zagadnienia. Jest ich pełno w kolorowych pismach (czasem jako artykuły skrycie sponsorowane), na ulotkach, na plakatach, ...

Absurdalność i fałsz niektórych reklam leków staje się przedmiotem krytyki, nawet o charakterze satyrycznym. Powstają w tym celu strony i grupy na Facebooku (np. Głupie reklamy leków i suplementów, Walczmy z nieetyczną reklamą leków i suplementów diety, ), artykuły na blogach (np. http://pogromcyreklam.blogspot.com/ ) i w prasie (np. http://www.newsweek.pl/nauka/reklamy-lekow-ktore-najbardziej-irytuja-newsweek-pl,artykuly,281557,1.html).
Warto zajrzeć do wymienionych miejsc po liczne przykłady.

Jednak trzeba wskazać na inne niebezpieczeństwo. Istnieją suplementy, zioła i inne specyfiki, które istotnie leczą (i to często lepiej od leków z farmakopei), ale reklamowanie tych ich właściwości jest zabronione, a nawet wspominanie w opisach że na cokolwiek pomagają (tak omawia to J. Zięba pod koniec cz. 2 Ukrytych terapii, opisując walki z urzędnikami przy wprowadzaniu swoich preparatów).

Mało tego, także ich stosowanie, mimo skuteczności, bywa ... zabronione (przykład medycznej marihuany) a nawet ścigane.

Jest to szczególnie bulwersujące, ponieważ to właśnie wiele suplementów, minerałów i ziół działa ogólnoustrojowo (holistycznie), przyczynowo i faktycznie leczy. Oto pomnik hipokryzji.

Zatem, abstrahując od samych reklam, monopolizacja leczenia tylko przez wyroby farmaceutyczne, też jest swoistą manipulacją oraz szkodą dla społeczeństwa. Rozwiązaniem (postulowanym m.in. przez J. Ziębę), jest danie kompetencji i prawa lekarzowi stosowania takich środków, które, w uzgodnieniu z pacjentem, uważa lekarz za stosowne.

Do tematu można zaliczyć sprawę wmuszania szczepionek, zwłaszcza dla dzieci (jak szpikowanie dzieci lekami w ogóle), co jest szczególnie niebezpieczne i oburzające.
Warto jednak wspomnieć, że na tym polu szczególnie widać prymat biznesu nad zdrowiem. Ponieważ szczepionki, zakwalifikowane sztucznie jako leki, chociaż nie leczą, są na ogól refundowane przez państwa, to farmacja zrobiła z produkcji coraz to nowych szczepionek kolosalny biznes, sama nie ponosząc z tego tytułu odpowiedzialności w przypadku powikłań.
Szczepionki jako lek powinny przechodzić długoletnie badania kliniczne, czego często się nie stosuje.

Idzie za tym olbrzymia reklama sponsorowana przez producentów i kupione instytucje.

O tym jak olbrzymi jest to biznes i jaka jest siła odnośnego lobby, świadczą zyski koncernów farmaceutycznych sięgające tysięcy procent. Nie mówi się o tym, chociaż czasem wychodzi to na jaw w oświadczeniach samych szefów tych firm, np. tutaj: Działamy dla zysku akcjonariuszy nie w interesie chorych.
To grupa ok. 20 największych koncernów farmaceutycznych świata zwyczajowo nazywana Big Pharma. Każdy z nich ma przychody od 10 do 50 mld dolarów, zyski liczone w miliardach.
Jeśli zestawić sumy wydawane przez nie na badania z inną pozycją w raportach rocznych – marketingiem oraz wydatkami na administrację – okazuje się, że nakłady na badania nie stanowią nawet połowy kwoty wydawanej na ten drugi cel (reklamy).

Wiadomo jest, że ten przemysł "kupił" szkolnictwo medyczne, a pośrednio medycynę. Zatem kłamstwa reklam są pochodną także kłamstw w samej medycynie.
To samonapędzająca się maszyna - leki mają skutki uboczne, a te "leczy" się kolejnymi farmaceutykami, następują inne skutki uboczne, itd.
Cała ta strefa śmierdzi - patrz np. artykuł Brudny handel lekami, w którym pokazano też sposób korumpowania lekarzy.

Absurdy z tym związane są częściowo poruszone w drugim tomie (2. części) Ukrytych Terapii Jerzego Zięby.

Pośrednio te reklamy wywołują katastrofalne skutki jak lekomania, w której Polska zajmuje 4 miejsce w Europie (z międzynarodowych danych IMS Health).

W aptekach zostawiamy rocznie niemal 18,25 mld zł. Statystyczny Polak przyjął w 2013 r. ponad tysiąc dawek (tabletek, łyżeczek syropu itp.). Przy stałym wzroście sprzedaży obecne dane są zapewne wyższe.Polacy zaopatrują się głownie w te produkty, które nie są refundowane i można je kupić bez recepty, czyli tzw. OTC.

W grupie ulubionych produktów znajdują się leki na przeziębienie czy przeciwbólowe, w które zaopatrujemy się w ilościach niemalże hurtowych. Podobnie preaparaty rzekomo witaminowe, chociaż ich przyswajalność jest b. mała, zwłaszcza gdy witaminy są syntetyczne.

Ogólnie to powoduje, że branie dużej ilości leków b. obciąża organizm i powoduje nieprzewidziane interakcje, czasem wręcz śmiertelne.

Oprócz interakcji, samo zastosowanie niektórych leków może być szkodliwe i/lub nieskuteczne dla określonego przypadku, o czym klient nie wie. Są to zarówno skutki uboczne (wymieniane drobnym druczkiem na ulotkach leków) jak i złe ukierunkowanie leczenia (nie ten lek, nie ta dawka, nie w tej sytuacji).
Panują jeszcze nieporozumienie w stosowaniu antybiotyków na przeziębienia i inne choroby pochodzenia wirusowego.

Te najbardziej kupowane leki na przeziębienie to skutek m.in. rozpowszechnionej fobii gorączkowej, zupełnie niepotrzebnej.

Wiele leków „na przeziębienie” niesie za sobą ryzyko szkodliwych interakcji z innymi lekami lub może nieźle zaszkodzić osobom obciążonymi innymi chorobami.
Za pomocą „leków na przeziębienie” zwalczamy nie wirusy, bo nie znamy tutaj leczenia przyczynowego - czegoś co byłoby śmiercionośną bronią dla wirusa, który je spowodował - lecz reakcje NASZEGO CIAŁA. Ale i tutaj nie znamy wielu skutecznych metod.
W przypadku infekcji wirusowych nie ma drogi na skróty i potrzebujemy czasu. Dużo odpoczynku (żeby ten nasz organizm miał siły na walkę) i odpowiednie nawodnienie są podstawą. W badaniach klinicznych (odnośniki w ww. artykule) wykazano, że zastosowanie aspiryny lub paracetamolu tłumiło wytwarzanie przeciwciał neutralizujących rinowirusy oraz nasilało objawy ze strony nosa. Zauważono tendencję do dłuższego trwania rozsiewu wirusa w grupach aspiryny i paracetamolu. Aspiryna i paracetamol pogorszyły objawy obrzęku i niedrożności nosa, choć nie wydłużyły czasu trwania objawów choroby. W 2 innych badaniach zastosowanie aspiryny w przeziębieniu w porównaniu z placebo zwiększyło ilość rozsiewanego do otoczenia wirusa się o 36% i o 17% , potencjalnie zwiększając ryzyko zarażania innych.

Ibuprofen jak i inne niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ), mogą powodować w przewodzie pokarmowym owrzodzenia, krwawienia, perforacje, działać szkodliwie na nerki, podnosić ciśnienie, u osób z miażdżycą przyczyniać się zawału lub udaru.
Na podstawie badań naukowych mówi się że:
1) paracetamol lub ibuprofen (o walce z gorączką)
2) tak zwany sympatykomimetyk, w tym wypadku, lek obkurczający naczynia błony śluzowej nosa (pseudoefedryna, fenylefryna)
3) czasem lek przeciwhistaminowy (jak np. feniramina)
4) a czasem przeciwkaszlowy dekstrometorfan,

- ŻADEN nich nie zwalcza PRZYCZYN choroby (czyli przeziębienia lub grypy), ani nie skraca CZASU jej trwania. Ba… nawet jest kwestionowana ich skuteczność w dziedzinie walki z objawami. Za to… ta ewentualna walka za ich pomocą, ma swoją cenę ..

Dodatkowy aspekt reklam leków to drenowanie kieszeni, co zubaża społeczeństwo, a schorowane starsze osoby z małą emeryturą stawia w dramatycznych sytuacjach (chleb czy leczenie, nawet jeśli taki konflikt jest nieprawdziwy merytorycznie).

Warto wspomnieć, że istnieją leki odtwórcze (generyki) będące zamiennikami leków innowacyjnych – oryginalnych, chronionych patentami i drogich. Mają one te same substancje czynne (czyli najważniejszy składnik) i takie samo działanie, ale są dużo tańsze.

Przejdźmy jeszcze do paru innych zagadnień szczegółowych pokazujących zagrożenia lub nieprawdy dotyczące leków.

Suplementy wapnia często nie spełniają swojej roli, ponieważ nie została zidentyfikowana autentyczna potrzeba organizmu w tym zakresie lub została ukryta, by lek/preparat sprzedawać.

W ogólnej odporności organizmu wielką rolę odgrywają zdrowe jelita. W tym zakresie to nie leki mają decydujące znaczenie ale odżywianie z odpowiednią ilością błonnika, prebiotyków i probiotyków. Farmacja nie skupia się na tym co podstawowe.Niedocenia się leczenia dietą.

Podobnie, zaburzenia hormonalne, płodności, astmę, cukrzycę, zaburzenia pracy mózgu próbuje się zwalczać farmakologicznie, gdy w wielu przypadkach jest to skutek oddziaływania toksyn w plastikach - jak BPA.

"Leki" na zgagę i refluks. Wciąż nowe preparaty w reklamach, które może przynoszą chwilową ulgę, ale ich działanie zaburza porawidłowe mechanizmy i powoduje dalsze nasilenie objawów i skutki uboczne.

Historia jest pełna tragicznych skutków wprowadzania i reklamowania niesprawdzonych leków, jak np. historia Vioxx. Bywało i tak, że niebezpieczny lek, pod wpływem wykazania ewidentnych szkód i nacisku opinii publicznej, był wycofywany, a potem wprowadzany na rynek pod inną nazwą.
Jednak i obecnie mamy sytuację, że lansuje się leki na obniżenie ciśnienia i cholesterolu pomimo, że udowodniono ich szkodliwość. Chodzi głównie o statyny. Jest sporo o tym w Ukrytych terapiach.

Osobnym zagadnieniem jest fałszowanie leków i rynek podróbek - szczególnie groźne zjawisko.
Szerzej o tym pisze Jerzy Zięba, dr Jerzy Jaśkowski (np. Osiem najbardziej szkodliwych leków na świecie), są dedykowane książki (np. Złe leki. Jak firmy farmaceutyczne wprowadzają w błąd lekarzy i krzywdzą pacjentów, autorstwa Bena Goldacre, Skutek Uboczny Śmierć. Czy wiesz jakie leki łykasz? autor John Virapen, ...).

Sprawa dotyczy nie tylko leków ale także kosmetyków i żywności. Chociaż to inny temat, ale mechanizmy są podobne, w tym sensie, że produkty są przepychane przez przemysł, który opłaca reklamy.




wtorek, 26 września 2017

Melisa lekarska

Znalezione obrazy dla zapytania Melisa lekarska

Aromatyczna i subtelna. Jak możesz wykorzystać jej właściwości?


Znana już od starożytności (opisał ją Dioskurides) jako roślina lecznicza i miododajna. Nazywano ją "radością dla serca" i "eliksirem życia". Nazwę zyskała od swoich miododajnych właściwości: melitta - pszczoła. Inne nazwy melisy leczniczej to pszczelnik, rojownik, matecznik, cytrynowe ziele i starzyszek. Polskie nazwy wzięły się także od zwyczaju, by nowy ul natrzeć liśćmi melisy, co miało zagwarantować zagnieżdżenie się w nim pszczół.

W greckiej mitologii imię Melisa nosiła nimfa, którą Zeus zmienił w pszczołę. Gdy zmarła, z jej ciała wyrosła roślina, która zapachem wabiła do siebie owady.Pochodzi z Europy, z obszarów Morza Śródziemnego, choć dziś uprawiana jest już na całym świecie.W stanie naturalnym rośnie w żywopłotach, pod murami i w winnicach.W starożytności stosowano kąpiel w naparze z melisy za względu na jej zapach. Aromatyzowano nią także wino.

Od dawna było wiadomo, że pocieranie ukąszenia pszczoły liśćmi melisy łagodzi ból i pieczenie.
W Hiszpanii w X wieku stosowano ją głównie jako przyprawę oraz składnik magicznych eliksirów, które miały dodawać odwagi, rozweselać czy też zmieniać wrogów w przyjaciół.Mnisi masowo produkowali nalewki winne i spirytusowe, zalecane na choroby serca, głowy, żołądka, oczu i macicy. Paryscy karmelici wytwarzali korzenną wódkę z melisy zwaną "karmelitańską duszą", która miała pomagać na wszystko - od złych uroków, migren, katarów, bólów brzucha po histerię, dusznicę, kołatanie serca i przywracanie młodości.

Jest byliną. Osiąga ok 50-100 cm wysokości.Liśćmi przypomina pokrzywę - są sercowate i karbowane na brzegach.Ma drobne, białe wargowe kwiaty. Kwitnie od czerwca do września.
Wydziela przyjemny charakterystyczny zapach cytryny.

Potrzebuje dużo słońca, pulchnej, żyznej gleby, w miarę wilgotnej. Wrażliwa na wiatr i przewiewy.
Rozmnaża się ją jak młodą sadzonkę z nasion lub wyrywając na wiosnę słabo ukorzenione pędy.
Nasiona sadzi się ok. 9 tygodni przed ostatnimi wiosennymi przymrozkami. Ponieważ nasiona potrzebują światła, należy sadzić je płytko, ok. 5 mm pod ziemią. Powinny wykiełkować do 2 tygodni. Przesadzać na zewnątrz, gdy miną przymrozki.
Ziele do użytku leczniczego zbiera się 2 lub 3 razy w okresie wegetacji. Liście ścina się wysoko, aby z pozostałych odbiły się nowe przyrosty na następny zbiór.Można także uprawiać ją w doniczce, koniecznie na parapecie we względu na duże zapotrzebowanie na słońce (5 godzin światła słonecznego lub 15 godzin sztucznego).

Melisa zawiera olejek lotny (cytrol, geraniol, linalol), polifenole (garbniki), gorycz, trójterpeny, flawonoidy i kwasy organiczne.Zawartość olejku lotnego działa uspokajająco, dzięki czemu melisa stosowana jest w leczeniu bezsenności i nerwicy. Zwalnia napięcie naczyń krwionośnych, odpręża.
Uspokajające działanie melisy jest w pełni bezpieczne, także dla kierowców.
Pobudza czynności trawienne żołądka, polecana jest więc we wzdęciach, rozstrojach żołądka, kolce, stanach napięcia jelita grubego i chorobie wrzodowej żołądka. Zwiększa wydzielanie soku żołądowego. Ma także działanie przeciwwymiotne, może więc pomóc kobietom w ciąży.
Działa rozkurczowo na mięśnie gładkie, może więc być bardzo pomocna przy dolegliwościach miesiączkowych.
Polifenole zawarte w melisie zwalczają wirus "herpes simplex", który odpowiada za tworzenie się opryszczek na wardze. Dlatego też wyciąg z melisy stosowany jest w maściach i kremach. Maści łagodzą też ukąszenia owadów.
Gorąca herbata z melisy zwiększa pocenie się i obniża gorączkę.
Pomaga w bólach głowy, migrenach i ogólnym zmęczeniu.
Badania wykazały również, że melisa hamuje nadmierny rozwój komórek nowotworowych.
Pomaga zredukować nadmiar flegmy, dzięki czemu można stosować ją przy męczącym kaszlu czy chorobach oskrzeli.
Melisa hamuje funkcje tarczycy.
Stosuje się ją w inhalacjach - łagodzi objawy alergii.

Herbata - zwykle 2 łyżki liści melisy zalewa się wrzątkiem, ale aby uzyskać bardziej wartościowy odwar powinno się zalać je letnią wodą i ogrzewać przez 30 minut nie doprowadzając do wrzenia.
Nalewka - najlepsza jest ze świeżych liści. Najlepiej brać ok 8 kropli trzy razy dziennie.
Herbatka mnichów - do 1 litra brandy należy dodać 200 gram świeżych liści melisy i pozostawić w zakorkowanej butelce na 10 dni. Odcedzić. Przyjmować nie więcej niż 20 kropli dziennie.
Maść - np. Meliherp. Należy smarować miejsce dotknięte opryszczką kilka razy dziennie.
Kompresy - nasączone naparem, na wszelkie opuchnięcia i ugryzienia owadów.
Olejek do masażu - należy kilka kropel rozcieńczyć w olejku z oliwy. Działa odprężająco.
Jako składnik kulinarny - świeże liście można dodawać do sałatek, kanapek, sosów, napojów, ryb (neutralizuje ich zapach) i drobiu.
Jako przyprawa - może zastąpić trawę cytrynową. Należy siekać ją bardzo ostrożnie, bo zgniecione liście tracą wiele olejku lotnego.
Likiery - olejek lotny wykorzystywany jest do produkcji likierów, np. Chartreuse lub Benedictine.


piątek, 15 września 2017

Czosnek pospolity

Znalezione obrazy dla zapytania Czosnek pospolity


Kuzyn cebuli, którego nie lubimy za zapach, ale cenimy za wartościowe składniki.

Ojczyzną czosnku jest Wschód - Indie i Afganistan. Z tych terenów już w starożytności czosnek rozpowszechnił się z Egipcie, Persji, Grecji i Rzymie. Podczas budowy piramid, robotnikom podawano czosnek, aby chronić ich przed chorobami. Jeden z pierwszych opisanych strajków robotniczych miał miejsce, gdy niewolnikom przestano podawać czosnek.

Czosnek był również darem dla faraona, wiemy o tym nie tylko z malowideł - w grobowcu młodego Tutenhamona znaleziono gliniane modele czosnku. W starożytnym Egipcie dodawanie czosnku do pokarmu uznawano za świętokradztwo i surowo karano.

W swoim zielniku Szymon Syreniusz w 1613 roku wymienił ponad 100 wskazań leczniczych.
Suszony czosnek traci właściwości bakteriobójcze, choć wciąż zwalcza grzyby i działa jako przeciwutleniacz.Mimo zapachu, uznawany za afrodyzjak, zarówno przez Owidiusza w "Ars amandi", Szekspira w "Opowieści zimowej", a także już w starohinduskich przepisach prawnych. Pliniusz polecał go rozcierać z kardamonem dla zredukowania zapachu, a Horacy polecał spożywanie go we dwoje.Obdarzony według legend magicznymi mocami. Strzegł od nieprzyjaciół, czarownic, wampirów i chorób.
W Hiszpanii nazywany jest "cuchnącą różą", a jego zapach ma pomagać matadorom w zabijaniu byków.Rzymianie uważali, że czosnek zwiększa męstwo wojowników. Potwierdziły to badania amerykańskie prowadzone podczas wojny koreańskiej, które wykazały wzrost bojowości żołnierzy o 11%.
Istnieje ponad 300 odmian czosnku! Najwięcej substancji o właściwościach leczniczych mają te typowo górskie (np. podhalański).Kwiaty czosnku dobrze wyglądają w bukietach i długo się utrzymują. Mają delikatny miodowy zapach.75% światowych zbiorów czosnku pochodzi z Chin, głównie prowincji Szantung.Jest głównym składnikiem francuskiego majonezu ailloli.

Jest byliną. Osiąga ok. 20-100 cm wysokości. Posiada podziemną cebulę i niewielki korzeń.
Cebula składa się z kilku-kilkunastu cebulek zwanych ząbkami.Liście podłużne, ok. 50 cm.
Ma drobne, białe lub jasnoróżowe kwiaty tworzące baldach. Między kwiatami rozwijają się cebulki powietrzne.

Potrzebuje dużo słońca, pulchnej, żyznej gleby o ph 6-7,5. Jest wytrzymały na niskie temperatury.
Rozmnaża się przez sadzenie ząbków lub cebulek powietrznych z kwiatostanu.Ząbki należy sadzić szpicem do góry późną jesienią lub wczesną wiosną.Posadzony jesienią zbiera się w lipcu, a wiosenny - w sierpniu lub wrześniu. Odpowiedni moment można poznać po żółknięciu łodygi i liści.
Może być hodowany w skrzyniach lub doniczkach.

Czosnek pospolity składa się w 60% z wody, a w 40% z substancji o wysokich walorach odżywczych: minerałów, witamin, węglowodanów i białek. W czosnku znajduje się m.in.: allina (substancja zawierająca siarkę), która rozkłada się podczas rozcierania do allicyny, kwasu pirogronowego oraz amoniaku, olejek lotny zawierający związki siarkowe, lotne związki bakteriobójcze, witaminy C, B1, B2 i B6 oraz pierwiastki: żelazo, wapń, fosfor, potas, cynk, magnez, chlor i jod.
Działa silnie bakteriobójczo, szczególnie w walce z bakteriami jelitowymi. Działa jak antybiotyk w walce z paciorkowcami Streptococcus oraz grzybami Candida albicans.Zwiększa wydzielanie soku żołądkowego. Ze względu na działanie przeciwutleniające chroni wątrobę. Stosowany w zaburzeniach przewodu pokarmowego - w biegunkach, wzdęciach, nieżytach żołądka i jelit, stanach spastycznych.Działa leczniczo i profilaktycznie przy zatruciach ołowiem.Reguluje florę bakteryjną.
Ma dobroczynny wpływ na krążenie. Rozszerza żyły obniżając ciśnienie. Przeciwdziała zakrzepom chroniąc serce przed chorobą wieńcową i zawałem. Poprawia krążenie w mózgu i kończynach dolnych.
Ze względu na oczyszczanie krwi, czosnek chroni nas przed działaniem toksyn, w tym nikotyny.
Obniża zły i podnosi dobry cholesterol.Obniża gorączkę.Zmniejsza bóle miesiączkowe.
Obniża poziom cukru we krwi.Używany do leczenia chorób dróg oddechowych: nieżytach oskrzeli i gardła, astmie.Opóźnia proces starzenia tkanek.Stosowany w formie lewatyw na owsiki u dzieci.
Jako opatrunek na trudno gojące się rany, oparzenia, owrzodzenia, grzybice skóry.Nalewka z czosnku łagodzi bóle reumatyczne.Ostatnie doniesienia mówią także o właściwościach antyrakowych - osoby spożywające więcej czosnku znacznie rzadziej zapadają na raka jelita grubego. Olejek z cebuli i czosnku przynosi pozytywne rezultaty w leczeniu raka skóry.
Optymalna dzienna dawka to 1-3 ząbków czosnku. W nadmiernych dawkach może działać negatywnie na wątrobę, a nawet ją uszkodzić.Nie jest wskazany przy zapaleniu płuc przebiegającym z wysoką gorączką i kaszlem zabarwionym krwią.Nie powinni go jeść chorzy na zaawansowane zapalenie nerek.Ze względu na obniżanie ciśnienia, nie powinny go nadużywać osoby o niskim ciśnieniu.Może zaostrzyć zapalenie żołądka i jelit.Może wywołać reakcję alergiczną - wyprysk po dotknięciu lub wstrząs anafilaktyczny, a nawet oparzenie skóry.Nadmiar czosnku może zakłócić terapię insulinową.Kobietom podczas karmienia piersią oraz dzieciom do 10 miesiąca życia nie należy podawać czosnku - może wywołać biegunkę u dziecka.Może zmieniać skuteczność leków przeciwzakrzepowych oraz leków stosowanych w leczeniu AIDS.

Napar - 3 ząbki czosnku posiekać i zalać szklanką gorącego mleka. Można dodać łyżeczkę miodu. Pić na noc, codziennie przez 3-4 tygodnie w przewlekłych schorzeniach górnych dróg oddechowych lub jako kurację wzmacniającą.
Syrop - 20 g zmiażdżonego czosnku zmieszać z 40 g wody i 40 g cukru. Stosować w leczeniu grypy i infekcji górnych dróg oddechowych.

Nalewka - zmiażdżony, świeży czosnek (ok. 10 dag) zalać szklanką spirytusu. Po tygodniu wycisnąć przez płótno. Można dodać krople miętowe (2 części nalewki na 1 część kropli). Pić kilka razy dziennie po 20 kropli. Kuracji nie powinno się stosować częściej niż raz do roku.

Miazga - utrzeć na miazgę kilka ząbków świeżego czosnku, dodać pietruszki lub selera, masło i wymieszać. Używać do smarowania chleba.

Miazga do użytku zewnętrznego - utrzeć świeże ząbki czosnku i przykładać na chore miejsca.

Ocet czosnkowy - do litra octu jabłkowego należy dodać 4 zmiksowane główki czosnku. Odstawić na 2 tygodnie i odcedzić. Pić kilka łyżeczek dziennie przy chorobach górnych dróg oddechowych.

Lewatywa - sporządzić nalewkę czosnkową. Jedną łyżeczkę nalewki zalać szklanką letniej wody. Lewatywę przeciwko robakom jelitowym robić wieczorem przez 3-4 kolejne dni.

Drażetki - im mniej pachną czosnkiem, tym mniejsze właściwości lecznicze.

Jako składnik kulinarny - posiekany lub zmiażdżony dodaje się do mięs, drobiu, wędlin. Smażenie w zbyt wysokiej temperaturze lub gotowanie niszczy allinę i niweluje dobroczynne właściwości czosnku.
Intensywny zapach czosnku po jego spożyciu, można zneutralizować żując coś z chlorofilem, np. natkę pietruszki lub selera.Można także wypić szklankę mleka lub czerwone wino.Pomaga zjedzenie jabłka.Podobno pomaga też żucie ziaren kardamonu i kminku.

Choć zapach z ust można zniwelować, zapach czosnku po kilku-kilkunastu godzinach wydzielany jest przez skórę razem z potem.


niedziela, 10 września 2017

Pieprz czarny

Znalezione obrazy dla zapytania pieprz czarny

Czy wiesz jakie właściwości ma pieprz czarny?


Z rośliny zwanej pieprzem czarnym (Piper nigrum L.) poprzez odmienną obróbkę ziaren uzyskuje się przyprawy: pieprz czarny, pieprz biały, pieprz zielony oraz pieprz czerwony. Pieprz czarny pochodzi z Indii, ale już starożytni Grecy i Rzymianie sprowadzali go drogą lądową do Europy. Na dobre rozpowszechnił się dzięki podróżom Vasco da Gammy. Obecnie największym producentem i eksporterem pieprzu jest Wietnam.

Indyjska Księga Medyczna z 5 wieku naszej ery wymienia pieprz czarny jako lek na wiele schorzeń i dolegliwości m.in. biegunkę, choroby serca, zębów, płuc, wątroby, a nawet oczu (zalecano nawet bezpośrednie aplikowanie go do oka).

Suszone ziarenka pieprzu zachowują aromat, ale po zmieleniu szybko go tracą, dlatego najlepiej przyprawiać potrawy pieprzem świeżo zmielonym.Pieprz jest, obok soli, najpopularniejszą przyprawą na świecie. Szacuje się, że spożywamy go około 120 mln kg rocznie.

Roślina pochodzi z Indii, gdzie ulewne deszcze i okresy suszy stwarzają odpowiedni mikroklimat dla jej rozwoju.W warunkach naturalnych pieprz czarny oplata się wokół drzew - na plantacjach zastępują je kije (bardzo długie, ponieważ pieprz czarny pnie się nawet powyżej 10 metrów!)
Roślina kwitnie drobnymi żółtymi kwiatami w kiściach, które następnie przeobrażają się w grona owoców.Owoce zmieniają kolor z zielonego na czerwony. Wraz z dojrzewaniem stają się coraz pikantniejsze.
Ze względu na moment zbioru i późniejszą obróbkę wyróżnia się 4 odmiany:
pieprz zielony - z niedojrzałych ziarenek, które są marynowane w kwasie octowym lub mlekowym albo konserwowane solanką
pieprz biały - z dojrzałych owoców po zdjęciu skórki i wysuszeniu
pieprz czerwony - z dojrzałych owoców, konserwowanych w occie
pieprz czarny - ziarenka zrywa się jeszcze zanim całkiem dojrzeją, lekko gotuje (co przyspiesza brązowienie), suszy się je na słońcu do ściemnienia skórki i poddaje fermentacji.

Owoc pieprzu zawiera: żywicę o ostrym smaku, olejek lotny, amid kwasowy – piperynę (to ona odpowiada za pikantny smak), proteiny (11%), tłuszcz (7%), błonnik (21%), wapno (460mg/100g), żelazo (12,4mg/100g), magnez (171mg/100g). 100 gram suszonej przyprawy to 300 kalorii.
Badania wykazały, że piperyna zwiększa wchłanianie do organizmu selenu, witaminy B i beta-karotenu.
*Pieprz czarny zawiera także niewielkie ilości safroli, które mają działanie rakotwórcze.
*Ma działanie przeciwzapalne.
*Dzięki wysokiej zawartości błonnika, może obniżyć cholesterol.
*Olejki eteryczne są pomocne w leczeniu przeziębienia, kaszlu i bólów mięśniowych.
*Stymuluje pracę żołądka oraz wydzielanie soków trawiennych.
*Pieprz sprzyja trawieniu i poprawia apetyt, ale należy stosować go ostrożnie w przypadku problemów z jelitami, wątrobą i nerkami.
*Działa lekko moczopędnie.
*Łagodzi objawy wzdęć.
*Badania na myszach sugerują, że wyciąg z owoców pieprzu może być skutecznym lekiem na bielactwo - powoduje znaczny przyrost melanocytów.
Ziarnisty pieprz należy dodawać na początku gotowania potrawy. Zmielony można dodać w każdym momencie, także na surowo.Pieprz świetnie komponuje się z innymi przyprawami, wydobywa smak potrawy. Można dodawać go do zup, sosów, mięs, ryb i sałatek.
Wywar z pierzu na gorączkę - 2 łyżki pieprzu i 2 łyżki cukru należy gotować w 1/2 l wody, aż pozostanie około 200ml wywaru. Kilka łyżek dziennie pomoże zbić gorączkę.
Pieprzówka - po zalaniu spirytusem i ewentualnym dodaniu cukru.
Do nacierania na bóle mięśni i stawów - do 500ml spirytusu wsypać 20 łyżeczek czarnego pieprzu i pozostawić pod przykryciem na całą dobę. Wsmarowywać w miejsce przedtem nasmarowane oliwką.


piątek, 8 września 2017

Mięta pieprzowa

Znalezione obrazy dla zapytania Mięta pieprzowa

Przyjemnie chłodzi, pomaga na problemy żołądkowe, a do tego pysznie smakuje!


Choć wzmianki o mięcie znajdują się już w starożytnych pismach, mięta pieprzowa została odkryta około 350 lat temu w Anglii. Powstała ona ze spontanicznego zmieszania się dwóch gatunków: mięty nadwodnej i mięty zielonej. Szybko została wprowadzona do uprawy i rozpowszechniła się w Europie.

Nazwa Mentha pochodzi od greckiej nimfy Mintho, podziemnej kochanki Hadesa, który, chcąc uchronić ją przed zazdrością żony, zamienił ją w roślinę mięty.Znane w starożytności odmiany mięty uważano za środki do rozjaśniania umysłu, dlatego też adepci filozofii nosili na głowie wieńce z jej liści. Napar z mięty polecany był też na migrenowe bóle głowy.Egipcjanie używali mięty do balsamowania zwłok.W Polsce często bywa mylona z miętą dziko rosnącą. Te dwie odmiany można odróżnić po smaku - mięta dzika ma smak szczypiący, a mięta pieprzowa chłodzący.

Jest rośliną wieloletnią, choć długo uprawiana w jednym miejscu dziczeje.Osiąga od 30 do 90 centymetrów wysokości.Ma ciemnozielone liście i łodygi, na dolnej stronie liście mają kolor czerwonawo-fioletowy.Liście mają ząbkowane brzegi i są ostro zakończone, układają się na łodydze naprzeciwlegle.Kwitnie drobnymi, fioletowymi kwiatami.Jako mieszaniec nie wytwarza owoców do rozmnażania. Zazwyczaj powstaje jeden owoc na łodygę, a tylko co dziesiąty owoc zdolny jest do kiełkowania.

Należy ją uprawiać w miejscach słonecznych o wilgotnej, żyznej glebie, bogatej w wapń i próchnicę. Co 4 lata należy ją przesadzać na nowe miejsce.Nowe rośliny uzyskuje się przez podział kłączy.
Liście należy zbierać, gdy tylko pojawią się pąki kwiatowe, zwykle w drugiej połowie czerwca. Zbiór powtarza się po odrośnięciu rośliny. Zbiory liści należy przeprowadzać w pogodny dzień. Roślinę ścina się pozostawiając 5-centymetrowy pęd.Liście osmykuje się i suszy w ocienionym miejscu, o dużym przepływie powietrza.Nie wolno zbierać liści porażonych rdzą miętową - świadczą o niej pomarańczowo-brunatne plamy na łodygach i dolnej stronie liści.

Liście mięty pieprzowej zawierają: olejek lotny (mentol, mentofuran, menton, octan mentolu, walerianian mentolu, felandren, pinen, cyneol, piperyton, tymol, karwakrol, seskwiterpeny, jasmon, garbniki (6-12%), flawonoidy), kwas askorbinowy, karoten, rutyna, apigenina, betaina, kwas oleanowy i ursulowy. Zawiera także witaminę C i A oraz żelazo, wapń, potas, magnez.Pobudza czynności trawienne żołądka i poprawia apetyt.Stosowany jako środek wiatropędny oraz żółciopędny.
Polecany w skurczach żołądka, kolce jelitowej, chorobach wątroby i dróg żółciowych (kamicy żółciowej, żółtaczce).Ze względu na działanie uspokajające pomocny w leczeniu bezsenności, migreny, nerwobóli i drgawek nerwowych. Działa rozkurczowo na mięśnie gładkie, bywa więc pomocny w dolegliwościach menstruacyjnych.Badania potwierdziły jego skuteczność w łagodzeniu objawów Zespołu Jelita Drażliwego. 79% dorosłych odczuło znaczną ulgę w bólu. W drugim badaniu zastosowano kontrolę placebo i 75% dzieci cierpiących na zespół drażliwego jelita odczuło poprawę.
Ma również właściwości odkażające i lekko znieczulające, dzięki czemu może być stosowany na obrzęki i owrzodzenia oraz bóle ucha.Używany jest również do płukania ust w stanach zapalnych jamy ustnej.Pomocny w leczeniu nieżytu nosa, w inhalacjach przy nieżytach oskrzeli i gardła. Pomoże również w zwykłym przeziębieniu, ponieważ rozrzedza śluz oraz działa łagodząco na bolące gardło.Stosowany jest jako przyprawa podczas gotowania potraw, ze względu na przyjemny smak i aromat.

Choć mięta stosowana z umiarem nie powoduje efektów ubocznych, ze względu na duża ilość substancji czynnych, wszystkie zioła należy przyjmować z rozwagą. Szczególnie należy uważać podczas stosowania skoncentrowanych olejków mięty - ich przedawkowanie może powodować bóle brzucha, wymioty, problemy z równowagą. a także reakcję alergiczną. Mentol może być szczególnie niebezpieczny dla dzieci.Jeśli jesteś w ciąży lub karmisz piersią, skonsultuj z lekarzem chęć przyjmowania preparatów z miętą.
Mięty nie powinny spożywać osoby cierpiące na chorobę refluksową przełyku (GERD) - rozluźnia ona zwieracz zamykający powrót treści żołądka do przełyku, co może nasilać objawy choroby.
Badania na myszach wykazały, że olejek z mięty pieprzowej zwiększa wchłanianie stosowanych zewnętrznie leków na raka. Jest zbyt wcześnie na interpretację tych wyników, ale powinno się unikać stosowania mięty pieprzowej razem innymi środkami miejscowymi.

Napar - łyżkę liści mięty pieprzowej zalać szklanką wrzątku, zaparzać pod przykryciem 10 minut, odcedzić. Pić 2-3 razy dziennie po szklance, najlepiej pół godziny przed posiłkiem.
Okład - Rozparzone wrzątkiem ziele zawinąć w gazę i przykładać pod ceratką na chore miejsce.
Nalewka - można spożywać ok. 40 kropel do 3 razy dziennie.
Przyprawa - można dodawać zarówno do deserów jak i gotowanych potraw.



wtorek, 29 sierpnia 2017

Żółte światło dla antybiotyków

Znalezione obrazy dla zapytania Żółte światło dla antybiotyków

Jeszcze nie czerwone, ale bezwzględnie musimy zwolnić tempo ich stosowania. 


Za często, bez kontroli, w ciemno - tak w Polsce, ale też w wielu krajach Europy stosuje się obecnie antybiotyki. Lawinowo narasta oporność bakterii na antybiotyki.

Leki te stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie. Chorobę, jak wiadomo, wywoływaną przez wirusy, na które antybiotyki nie działają!Żarty się skończyły.Mamy coraz więcej zakażeń bakteryjnych, w tym tych zagrażających życiu jak sepsa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, których nie możemy wyleczyć. To, co było banalnym leczeniem jeszcze 20-30 lat temu, teraz może być trudne lub niemożliwe.

Do najgroźniejszych bakterii chorobotwórczych ze względu na dużą oporność na antybiotyki należą obecnie niektóre szczepy :Streptococcus pneumonia (dwoinka zapalenia płuc), Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty), enterokok np. Entercocus faecalis, pałeczek jelitowy np. Escherichia coli

Ludzie, opamiętajcie się!
Ale jest więcej i to opornych nie na jeden czy dwa, ale na kilka jednocześnie. Dodajemy do ich nazw znaczki jak w numerowaniu ubrań. Wyszliśmy z rozmiaru M, teraz bakterie noszą XXL. To może śmieszne, ale i straszne - wyjaśniają mikrobiolodzy.

Antybiotyki stały się ofiarami własnego sukcesu. Nagle ludzkość dostała do ręki środki, które zwalczały choroby wcześniej śmiertelne, a poza tym znacznie skracały czas infekcji. Zamiast leżeć w domu trzy tygodnie z anginą, po tygodniu dziarsko wracaliśmy do pracy.

- Te cudowne leki, jak je nazwano, mogą niedługo równie cudownie zniknąć. Dlatego musimy wreszcie się opamiętać w ich stosowaniu - tłumaczy prof. Hryniewicz.

W uproszczeniu antybiotyki to związki chemiczne zabijające bakterie. Od momentu wynalezienia pierwszego takiego leku - penicyliny - długo wydawało się, że jesteśmy górą w walce z mikrobami. Wprawdzie z czasem pojawiły się szczepy mikrobów oporne na ten czy inny lek, ale zawsze w odwodzie były inne środki.

Leki te stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie. Chorobę, jak wiadomo, wywoływaną przez wirusy, na które antybiotyki nie działają! Ale co tam, lepiej dmuchać na zimne. Zawsze przecież może się do wirusa doplątać jakaś bakteria. No to profilaktycznie łykniemy to i owo.

Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby

Problemy pojawiły się na początku lat 80. Bakterie coraz szybciej uczyły się, jak pokonywać zabójcze dla nich substancje. A lekarze wychodzili z założenia, że najwyżej jak dany antybiotyk przestanie działać, ktoś wymyśli nowy.

Ale nie wymyślił. Od lat 40. do 70. nowe leki powstawały jak grzyby po deszczu. Od początku lat 80. stworzono DWA naprawdę nowe (nie mówimy tu o modyfikacjach już istniejących). Bakterie mutują szybciej, niż uczeni są w stanie wynaleźć coś, co je zabije lub unieszkodliwi.

Poza tym przemysł farmaceutyczny jest coraz mniej zainteresowany wykładaniem pieniędzy na szukanie nowych leków. Cały proces od momentu wytypowania jakiejś nowej substancji jako potencjalnego leku przeciwbakteryjnego do jej wprowadzenia na rynek kosztuje około 800 mln dol. Koncerny wolą szukać leków na choroby przewlekłe, bo przynoszą one nieporównywalnie większe zyski.

- W tej chwili jesteśmy postawieni w sytuacji, gdy w przypadkach ciężkiego zapalenia płuc nawet niewymagającego pobytu w szpitalu mamy do wyboru jeden skuteczny lek. A czasem nie mamy go wcale. To niedopuszczalne - alarmuje prof. Hryniewicz.

Winni są nie tylko lekarze i niesubordynowani pacjenci,ale także brak diagnostyki. W ramach bezpłatnych badań polski lekarz rodzinny może skierować pacjenta na jeden wymaz z gardła, jeden z nosa oraz na badanie moczu. Na tym koniec. Po więcej musimy zgłosić się do specjalisty. - To oznacza, że leczymy ludzi na ślepo - podkreśla prof. Hryniewicz.

A np. we Francji, która w pewnym momencie była liderem w ilości zjadanych antybiotyków, władze wyłożyły ponad 2 mln euro na zakup 3 mln testów do sprawdzania, czy powszechna infekcja gardła angina jest wywołana przez wirusy, czy bakterie. Zdecydowano się na taki krok po badaniach u dzieci, które dowiodły, że jedynie 30 proc. angin jest bakteryjne.

Koszt francuskich badań to około 2,5 zł za sztukę i płaci za nie państwo. W Polsce takie testy też są dostępne, ale odpłatnie (10-12 zł).

Ocalić cudowne leki

Po co ta akcja? Chcemy włączyć żółte światło dla antybiotyków, zwolnić i zyskać na czasie - odpowiadają organizatorzy. Dać szansę naukowcom na wymyślenie leków opierających się na innych mechanizmach unieszkodliwiania bakterii niż te dotychczas znane.
Unia postanowiła, że uruchomi ogromne, dodatkowe pieniądze na granty naukowe związane z poszukiwaniem nowych antybiotyków.

A co my możemy zrobić sami? - Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby. Zaufajmy ich wiedzy - wyjaśnia prof. Hryniewicz. I dalej instruuje: - Jeśli jednak lekarz uzna, że nasza choroba rzeczywiście musi być leczona antybiotykami, przestrzegajmy czasu ich stosowania. Nie rezygnujmy z terapii po dwóch, trzech dniach, bo już nam lepiej. Te najsilniejsze, niedobite bakterie uodpornią się na lek. A co gorsza, nowo zdobytą wiedzę przekażą dalej, mają bowiem ogromną łatwość w przekazywaniu sobie oporności. Jeśli się już wyleczymy i zostanie nam trochę tabletek, nie zachowujmy ich na potem, żeby zażyć je przez jeden, dwa dni, jak "coś nas bierze".

Niezłą intuicję miał odkrywca penicyliny Aleksander Fleming, gdy ostrzegał ludzi odbierając ponad 70 lat temu Nagrodę Nobla: - Jeśli zażywasz penicylinę, zażyj jej tyle, ile trzeba.

Specjalistów szczególnie niepokoi to, że oporność przestała być cechą jedynie bakterii szpitalnych. Prof. Hryniewicz rozpacza: - W kraju ponad 20 proc. wszystkich zakażeń płuc wywołanych przez paciorkowce Streptococcus pneumoniae nie daje się wyleczyć penicyliną, prawie 30 proc. tych mikrobów nie jest wrażliwych na doksycyklinę, nie mówiąc już np. o popularnym biseptolu czy baktrimie, gdzie ta oporność wynosi już 40 proc. Czym ja będę leczyć ludzi?!

To m.in. dlatego sprawa narastania antybiotykooporności stała się już problemem zdrowia publicznego. 


Ostrzeżenie przed antybiotykami

Znalezione obrazy dla zapytania Ostrzeżenie przed antybiotykami



Często, bez kontroli, w ciemno - tak w Polsce, ale też w wielu krajach Europy stosuje się obecnie antybiotyki. 

Lawinowo narasta oporność bakterii na antybiotyki.

Antybiotyki stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie lub grypę - choroby wywoływane przez wirusy, na które antybiotyki nie działają!Coraz więcej zakażeń bakteryjnych, w tym tych zagrażających życiu jak sepsa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, nie możemy wyleczyć ze względu na uodpornienia na antybiotyki.

Bakterie wciąż mutują - farmakologia w wielu przypadkach nie nadąża z dostosowaniem odpowiednich leków. Tym bardziej, że przemysł farmaceutyczny jest coraz mniej zainteresowany szukaniem nowych leków. Cały proces od momentu wytypowania jakiejś nowej substancji jako potencjalnego leku przeciwbakteryjnego do jej wprowadzenia na rynek kosztuje około 800 mln dol. Koncerny wolą szukać leków na choroby przewlekłe, bo przynoszą one nieporównywalnie większe zyski.

Wiadomo, że antybiotyki nie tylko mogą być nieskuteczne, ale powodować powikłania, zwłaszcza ze względu na wyjałowienie przewodu pokarmowego z naturalnej flory bakteryjnej.

Co w takim razie robić?

Przede wszystkim podnosić świadomość ludzi - zwłaszcza w zakresie naturalnych metod profilaktyki i leczenia. Są  publikacje na ten temat - np. książka ,,Bez antybiotyków - zwalczanie infekcji środkami naturalnymi", autorstwa Brigit Rohn, Interspar, 2008.

Z notki wydawniczej:


,,Chwyciło cię przeziębienie, grypa, boli cię gardło, kaszlesz, masz zatkane zatoki lub infekcję pęcherza? Czeka cię wizyta u lekarza. Wiesz z góry, czego możesz od niego oczekiwać - przepisze ci antybiotyk na następne dziesięć dni. W przypadku niektórych osób lekarstwo przyniesie rezultaty, choroba minie. U innych jednak objawy pozostaną, co więcej dołączą się do nich niepożądanie skutki uboczne zażywania lekarstwa. U jeszcze innych wynikiem takiego leczenia jest zauważalne pogorszenie stanu zdrowia, być może nawet przejście infekcji w stan przewlekły. Najmniej szczęścia mają ci, którzy wpadają w niekończący się krąg zażywania jednego po drugim coraz to nowych rodzajów antybiotyków w usiłowaniu zniszczenia domniemanych "agresorów".
Dlatego tę książkę powinien przeczytać każdy, kogo interesują lepsze sposoby zwalczania infekcji i skuteczne metody utrzymania optymalnego stanu zdrowia."

Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby. Nie rezygnujmy z terapii po dwóch, trzech dniach, bo już nam lepiej. Te najsilniejsze, niedobite bakterie uodpornią się na lek.

Winny jest też brak diagnostyki. Są dostępne testy do sprawdzania, czy powszechna infekcja gardła angina jest wywołana przez wirusy, czy bakterie. Ale są one odpłatnie (10-12 zł), a pacjenci a nawet czasem lekarze (!) o nich nie wiedzą.

Oczywiście - powinniśmy szanować i ...ocalić antybiotyki dla przypadków, gdy są nieodzowne




piątek, 25 sierpnia 2017

Cholesterol i śmiercionośny syndrom X

Znalezione obrazy dla zapytania Cholesterol i śmiercionośny syndrom X

Siedzący tryb życia, ciągła pogoń za „lepszym” życiem sprawiają, że zapominamy o tym co powinno być dla nas najważniejsze – o naszym zdrowiu! 

Nie zdajemy sobie sprawy, że niebezpieczeństwo choroby jest bardzo blisko. Największym problemem dzisiejszych czasów jest metaboliczny syndrom X.

Metaboliczny syndrom X to zespół zaburzeń metabolicznych, które są skutkiem pierwotnego schorzenia, jakim jest oporność na insulinę. Wszystkie nieprawidłowości metaboliczne związane z syndromem X mogą doprowadzić do chorób układu krążenia – jeśli występuje kilka z nich, wówczas ryzyko chorób układu krążenia oraz przedwczesnej śmierci jest bardzo wysokie.

Metaboliczny syndrom X – dla większości z nas brzmi groźnie i niezrozumiale. Ale czy wiesz, że jest on powszechny, śmiercionośny, uleczalny i słabo poznany. I nawet Ty możesz na niego zachorować. A może nawet już na niego chorujesz? I nic o tym nie wiesz. Spójrz...

Jeżeli zdiagnozujesz u siebie współwystępowanie co najmniej trzech czynników z poniższej listy to musisz uświadomić sobie, że zachodzi u Ciebie prawdopodobieństwo, że chorujesz lub zachorujesz na syndrom X, a także występuje u Ciebie bardzo wysokie ryzyko przedwczesnej śmierci. 

Są to:
- otyłość brzuszna (obwód talii): mężczyźni: > 102cm; kobiety: > 88cm,
- niskie stężenie HDL = Mężczyźni: =< 40mg/dl; Kobiety: =< 50mg/dl,
- wysokie stężenie trójglicerydów: >= 150 mg/dl,
- wysokie ciśnienie tętnicze krwi: >= 140 / >= 90mmHg,
- wysokie stężenie glukozy na czczo: >= 110mg/dl

Czy wiesz, że każda osoba z nadwagą, która mało ćwiczy i ma ogólnie mało ruchu, powinna bezwzględnie zbadać poziom lipidów, glukozy i zmierzyć ciśnienie krwi. Badania te dają możliwość ujawnienia wystąpienia syndromu X. Jest to istotne szczególnie wówczas, gdy w rodzinie tej osoby byli już chorzy na cukrzycę typu II. Uważa się, że syndrom X występuje w całych rodzinach.

Wiedz, że syndromu X możesz uniknąć a co najważniejsze wyleczyć!

Chociaż nie ma leków, które bezpośrednio znoszą insulinooporność wywołującą syndrom X, jest na to inny sposób – dieta i ćwiczenia. Nieprawidłowe poziomy lipidów związane z syndromem X (niski HDL, wysoki LDL i wysoki poziom trójglicerydów) również ulegają znaczącej poprawie, jeśli wprowadzi się ćwiczenia i zgubi zbędne kilogramy. Pacjenci z syndromem X mają kilka zaburzeń koagulacji, przez co ich krew łatwiej krzepnie wewnątrz naczyń krwionośnych. Skrzepy te są często czynnikiem sprzyjającym rozwojowi ataków serca. Pacjenci, u których występuje metaboliczny syndrom X mogą zażywać aspirynę, aby zapobiegać powstawaniu skrzepów. Wysokie ciśnienie krwi występuje u więcej niż połowy osób z metabolicznym syndromem X. Jeśli wysokie ciśnienie krwi występuje wraz z insulinoopornością, staje się bardzo ważnym czynnikiem ryzyka. Najnowsze badania sugerują, że skuteczne leczenie nadciśnienia u pacjentów chorych na cukrzycę może znacząco obniżyć ryzyko śmierci i chorób serca.

Prawda jest taka, że dzięki ćwiczeniom fizycznym oraz utracie wagi najczęściej można zapobiec syndromowi X (podobnie jak cukrzycy typu drugiego)... Może i wydaje Ci się to niemożliwe, ale to prawda... Musisz jedynie stosować się do poniższych wskazówek, a nie będziesz musiał przejmować się śmiercionośnym syndromem X.

- Dieta – najlepsza jest niskokaloryczna zawierająca mało cholesterolu LDL oraz duże ilości owoców, warzyw i błonnika. Zmniejszenie ilości tłuszczów nasyconych oraz cholesterolu LDL w diecie pomaga utrzymać niski poziom cholesterolu LDL we krwi. Terapia powinna koncentrować się głównie na obniżeniu poziomu LDL. * Kiedy LDL zostanie odpowiednio obniżony, wówczas należy skoncentrować się na redukcji trójglicerydów oraz podwyższeniu HDL.

- Prawidłowa masa ciała - należy dołożyć wszelkich starań, aby obniżyć wagę ciała do poziomu nieprzekraczającego masy idealnej o więcej niż 20% (uwzględniając wiek i wzrost). Pozbycie się zbędnych kilogramów pomaga utrzymać w normie cholesterol LDL oraz ogólny poziom cholesterolu, pomaga także zwiększyć poziom HDL i obniża poziom trójglicerydów.

- Aktywność fizyczna - pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu oraz zwiększyć poziom dobrego cholesterolu. Pomaga także schudnąć. Powinno się wykonywać ćwiczenia przez minimum 20 minut dziennie.

Jeśli jednocześnie zastosujesz odpowiednią dietę i będziesz ćwiczyć, ustąpi większość nieprawidłowości związanych z syndromem X. Niezwykle pomocne i niezastąpione w zwalczaniu i zapobieganiu syndromu X są również preparaty roślinno – mineralne i zawierające błonnik.

- Błonnik rozpuszczalny (pektyny) jest rozkładany do trójkarboksylowych kwasów tłuszczowych, które odpowiadają za hamowanie biosyntezy cholesterolu w wątrobie.

- Błonnik nierozpuszczalny obniża poziom trójglicerydów we krwi, przez co zmniejsza ryzyko miażdżycy.

- Abana oraz Gynostemma znacząco obniżają całkowity cholesterol oraz LDL i trójglicerydy podnosząc przy tym HDL. Dzieje się to poprzez wpływ ma wątrobowy metabolizm lipidów.

- Abana przywraca do normy ciśnienie krwi.

- Guggul jest bardzo skutecznym ziołem do zwalczania otyłości. Od dawna uznana jest jego skuteczność w obniżaniu poziomu cholesterolu i trójglicerydów przy jednoczesnym utrzymaniu lub polepszeniu stosunku frakcji HDL do LDL.

- Błonnik nie jest składnikiem odżywczym, gdyż nie dostarcza energii, witamin ani minerałów. W przypadku odchudzania jest on niezbędnym elementem. Poza tym pęcznieje w żołądku, czyli w sposób naturalny zmniejsza kaloryczność posiłków, a co za tym idzie w naturalny sposób pomaga w odchudzaniu.

Powyższe preparaty likwidują cztery spośród pięciu objawów śmiercionośnego metabolicznego syndromu X. 

Stosując je możesz uniknąć tej powszechnej i mało znanej choroby.







środa, 23 sierpnia 2017

Czego bać się u dentysty?

Znalezione obrazy dla zapytania Czego bać się u dentysty?

Czy masz w zębach wypełnienia amalgamatowe? Czy wiesz, że są bardzo toksyczne?


Wiele osób posiada do dziś amalgamaty w zębach. Ich zaletą bez wątpienia jest trwałość. Niestety, większość wykorzystanych do ich produkcji substancji jest szkodliwa i stopniowo zatruwa organizm. Szczególnie groźne może być zatrucie rtęcią, która stanowi 50% takiej plomby. Jak ograniczyć uwalnianie rtęci, gdy już mamy takie wypełnienie?

Amalgamat stomatologiczny to stop o składzie:
50% rtęć,
35% srebro,
13% cyna,
2% miedź,
niewielkie ilości cynku.

Amalgamaty zyskały dużą popularność z uwagi na ich wytrzymałość, trwałość oraz łatwość w obróbce. Pomimo faktu, że wiedziano o toksyczności rtęci, panował pogląd, że jest ona szkodliwa tylko przed utwardzeniem. Szczególnie narażoną na jej oddziaływanie grupą byliby więc dentyści. Niebezpieczny jest nie tylko moment zakładania plomby - rtęć jest metalem, który emituje niebezpieczne opary w każdej temperaturze. Stąd pojawiły się normy, mówiące że bezpieczny gabinet dentystyczny powinien mieć stężenie oparów rtęci niższe niż 50 mikrogramów na metr sześcienny. Pomijano do tej pory fakt, że niektórzy pacjenci mają w ustach 400-600 mikrogramów rtęci, czyli około 10 razy więcej!

Z amalgamatów cały czas wycieka rtęć. Szacuje się, że 5-letnia plomba uwolniła już 30% rtęci. Wystarczy uświadomić sobie, że dawka śmiertelna to 1 gram, a w 7 plombach znajdują się 2 gramy rtęci, aby zauważyć, że stosowanie amalgamatów to igranie ze śmiercią.

Uwalnianie rtęci zależne jest od wielu czynników. Proces ten przyspiesza:
*bruksizm (szczękanie zębami),
*żucie gumy,
*profesjonalne czyszczenie dentystyczne,
*zimne potrawy i napoje,
*kwaśne potrawy i napoje (np. ocet),
*nieodpowiednie usuwanie plomby amalgamatowej przez stomatologa.

Co więcej, znajdujące się w jamie ustnej bakterie beztlenowe reagują z rtęcią powodując powstawanie metylortęci, której toksyczność jest jeszcze wyższa. Uwolnione toksyczne związki trafiają do krwioobiegu, a następnie do wszystkich organów ciała.
Już w roku 1990 przeprowadzono badanie na owcach. Już po 2 tygodniach od zastosowania plomb u ciężarnych owiec, w płodach odnotowano wysoki poziom rtęci - 4 razy wyższy niż u matki w wątrobie i mózgu. Potwierdzono te wyniki w badaniach na małpach. 4 lata później w ramach sekcji niemowląt i dzieci wykazano, że poziom rtęci w ich organizmach był proporcjonalny do ilości amalgamatów u ich matek. Firma produkująca amalgamaty w 1997 poinformowała: "Amalgamaty nie powinny być stosowane na końcu korzenia zęba ani pod koroną… w ustach, w których znajdują się inne metale, u osób z chorymi nerkami, u ludzi uczulonych na amalgamaty, u kobiet w ciąży i u dzieci w wieku do 6 lat".

Już przed tymi wynikami badań pojawiały się głosy o zaprzestaniu wykorzystywania amalgamatów. W 1973 roku zakazano ich w Japonii, a w 1978 w Szwecji. W 1991 roku Szwecja podjęła decyzję o usunięciu amalgamatów u wszystkich obywateli. W tym samym roku wydano oświadczenie Światowej Organizacji Zdrowia, która uznała, że amalgamaty dentystyczne są głównym źródłem rtęci w diecie. Są również 6-krotnie bardziej toksyczne, gdy chodzi o rtęć, niż ryby i owoce morza.

Organizm ludzki nie potrafi efektywnie usuwać rtęci. Co więcej, rtęć przedostaje się także do mleka matki. Odkłada się ona w różnych organach, powodując przy małych dawkach:
*osłabienie,
*zmęczenie,
*spadek masy ciała i słaby apetyt,
*bóle kończyn,
*bóle głowy,
*problemy żołądkowo-jelitowe,
*nieznaczne drżenie rąk.

Większe dawki powodują:
*uszkodzenie układu nerwowego,
*depresję, drażliwość, bezsenność,
*trudności z uczeniem się,
*zmiany nastroju i pola widzenia, głuchotę,
*uszkodzenia chromosomów,
*uszkodzenia spermy, poronienia,
*choroby autoimmunologiczne.
*reakcje alergiczne

Toksyczny wpływ amalgamatów na układ nerwowy potwierdziła w 2008 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA): "Amalgamaty dentystyczne zawierają rtęć i mogą działać neurotoksycznie na układ nerwowy rozwijających się dzieci i płodów". Całkowite wycofanie ich z użytku pozostało więc tylko kwestią czasu. Największym problemem obecnie są już założone plomby amalgamatowe u wielu ludzi.
Mam już taką plombę. Co robić?Przede wszystkim należy ograniczyć wpływ czynników, które zwiększają wyciek rtęci z plomby - szczególnie żucie gumy oraz zimne i kwaśne potrawy. Obecnie w Polsce trudno znaleźć dentystę, który potrafiłby bezpiecznie usunąć plombę amalgamatową. Oto podstawowe zasady, na które powinien zwrócić uwagę:
*Przed przystąpieniem do usuwania wypełnień należy zadbać o uzupełnienie w organizmie selenu, witaminy C i E, glutationu.
*Nie należy rozpoczynać chelatyzacji (odtruwania organizmu z rtęci) przed usunięciem plomb (może zwiększać wyciek rtęci z plomby).
*Dentysta powinien ograniczyć do minimum użycie wiertła podczas usuwania plomby. Podczas wiercenia wzrasta temperatura i wydziela się dużo oparów rtęci. Plombę należy rozbić na kilka kawałków i ostrożnie je wyjąć z pomocą lupy.
*Zarówno pacjent, jak i dentysta powinni mieć zasłonięte oczy i nos, aby uniknąć zatrucia oparami.
*Pacjent powinien oddychać przez nos.
*Dentysta powinien wykorzystać gumową membranę, która uniemożliwi przypadkowe połknięcie kawałków plomby.
*Należy wykorzystać ssak o dużej sile oraz specjalny wyciąg próżniowy do odsysania oparów.Po usunięciu plomb należy poddać się chelatyzacji pod okiem lekarza, aby usunąć nagromadzoną w organizmie rtęć. 

Z uwagi na trudną dostępność zarówno usuwania plomb, jak i chelatyzacji w Polsce, nie należy pochopnie podejmować terapii u niedoświadczonych lekarzy.


wtorek, 22 sierpnia 2017

Nastoletni lekomani

Znalezione obrazy dla zapytania Nastoletni lekomani

Coraz więcej dzieci w Polsce faszeruje się lekami, a liczba zatruć medykamentami lawinowo rośnie.

Najgorsze jest to, że dzieci i młodzież nie kupują zabójczych środków sami, lecz dostają je także od nadopiekuńczych rodziców.Polacy w ogóle są narodem lekomanów, a przyzwyczajenia stosowania dużej ilości leków rodzice przekazują swoim dzieciom. Mało tego, rodzice lekceważą wskazania zawarte na ulotkach dołączanych do leków. Skala zjawiska jest ogromna - aż 90 proc. Polaków nie czyta instrukcji dołączonych do lekarstw. Rodzice coraz bardziej ulegają reklamom, wierzą, że pokazany w telewizji lek zagwarantuje zdrowie ich dzieciom, nawet jeżeli jego zastosowanie jest zbędne.
Gdy zbliża się stresująca lekcja matematyki albo klasówka z polskiego nastolatek łyka coś na uspokojenie. Gdy boli go głowa - sięga po środki przeciwbólowe.W Polsce łyka się niemal 100 mln rozmaitych tabletek dziennie. Z  raportu organizacji ESPAD (The European School Survey on AJcohol and Other Drugs), która bada stosowanie używek wśród młodzieży, wynika, że do nadużywania leków przyznawało się niemal 20 proc polskich nastolatków. To ponad dwa razy więcej. niż wynosi europejska średnia.Obserwujemy lawinowy wzrost zatruć lekami u dzieci - mówi ordynator oddziału pediatrycznego szpitala w Warszawie.

Skutki stosowania przez dzieci leków mogą być katastrofalne.Nawet zwykle pastylki przeciwbólowe mogą uszkodzić nerki i doprowadzić do ich niewydolności, zaszkodzić wątrobie albo zniszczyć błonę śluzową żołądka. W połączeniu z innymi medykamentami mogą prowadzić do hipotermii, zaburzeń pracy serca czy uszkodzenia układu krwiotwórczego i uzależnienia.

Jednak ten problem coraz bardziej wymyka się spod kontroli rodziców i nauczycieli. 


 

wtorek, 25 lipca 2017

Czy powstanie SuperTabletka?

Znalezione obrazy dla zapytania Czy powstanie SuperTabletka?

Wielkie koncerny farmaceutyczne na razie nie zainteresowały się jej produkcją. Obawiają się, że tańsza kuracja chorób serca niekorzystnie wpłynie na ich wyniki sprzedaży.


Miliony ludzi po przejściu zawału musi wciąż mieć się na baczności. Aby zachować zdrowie, codziennie zażywają określoną dawkę aspiryny, lek przeciwcholesterolowy, inny przeciw nadciśnieniu, a czasami jeszcze dodatkowy specyfik zmniejszający krzepliwość krwi. Często zdarza się, że pod koniec dnia pacjenci przyjmują nawet cztery lub pięć pastylek, niektóre przed jedzeniem, inne po jedzeniu, a jeszcze inne tuż przed pójściem spać. Jest to bardzo kłopotliwe. Efekt: o ile w pierwszych dniach po zawale wszyscy pacjenci stosują się ściśle do zaleceń lekarza, o tyle już sześć miesięcy później robi to jedynie połowa z nich.

Kolejny problem to koszt kuracji. Większość leków jest zbyt droga dla pacjentów z biedniejszych krajów, a właśnie tam najszybciej rośnie liczba zachorowań na choroby sercowo-naczyniowe. Natomiast w krajach rozwiniętych, takich jak Hiszpania, chorzy mają co prawda dostęp do odpowiednich lekarstw, ale ich wysoka cena jest dużym obciążeniem dla budżetu publicznej służby zdrowia.

Czy może zatem powstać "supertabletka dla serca"?


Hiszpański Ośrodek Badań Chorób Sercowo-naczyniowych (CNIC) w Madrycie dąży do opracowania jednej pigułki zawierającej trzy różne leki stosowane w profilaktyce owych schorzeń.
Taką tabletkę wystarczyłoby przyjmować raz dziennie.

Skład takiej supertabletki wydaje się być nieskomplikowany. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie
mógłby on powstać z prostej przyczyny - "zbyt małych kosztów leczenia". Trochę dziwnie to brzmi. Jednak taka jest prawda - mogłoby się okazać, że pacjenci mniej wydają na leki, to zaś zmniejszyłoby dochody firm farmaceutycznych.

"Kompleksowa pigułka będzie zawierać aspirynę, statynę oraz inhibitory ACE, czyli trzy leki stosowane u większości pacjentów z grupy ryzyka (gdy w ich rodzinach występowały choroby sercowo-naczyniowe) - mówi kierujący badaniami Valentí Fuster, przewodniczący doradczego komitetu naukowego przy CNIC. - Uważamy, że w przypadku tak złożonego problemu, jakim jest zapobieganie ponownym zawałom, proste rozwiązania są najlepsze. Doświadczenie wskazuje, że w wielu przypadkach skomplikowane kuracje wcale się nie sprawdzają".Początkowo specyfik ten będzie przepisywany pacjentom z angina pectoris lub po zawale. Większość tych chorych już
teraz przyjmuje wszystkie trzy leki wchodzące w skład kompleksowej pigułki, tyle że osobno. Poza tym zażywają oni betablokery obniżające ciśnienie tętnicze. Ponieważ dawka betablokerów jest różna u różnych osób, "uważamy, że lepiej jeśli będą one zażywać pigułkę i betablokery osobno" twierdzi Ginés Sanz, kierownik oddziału badawczego CNIC.

Pomysł opracowania kompleksowej pigułki zapobiegającej chorobom sercowo-naczyniowym pojawił się po raz pierwszy w 2003 roku. Jego autorami byli Nicholas Wald i Malcolm Law z Uniwersytetu Londyńskiego. 

W następnym roku Światowa Organizacja Zdrowia opracowała dokument zatytułowany "Priority Medicines in Europe and the World" (ang. Najważniejsze leki dla Europy i świata), w którym potwierdzała konieczność opracowania takiego specyfiku.



wtorek, 18 lipca 2017

Przyjmowanie leków – zbrodnia na wątrobie?

Znalezione obrazy dla zapytania Przyjmowanie leków – zbrodnia na wątrobie?

Prawdopodobnie nikogo nie trzeba przekonywać, jak wielki postęp medycyny dokonał się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. 

Niepodważalny jest też dobroczynny wpływ setek tysięcy opracowanych już formuł leków. Niestety, nie można zapomnieć o licznych działaniach niepożądanych, jakie wywołują leki stosowane w większości chorób. Do dość częstych, a przy tym bardzo poważnych powikłań, należy polekowe uszkodzenie wątroby. Problem ten jest jednak często bagatelizowany – paradoksalnie, także przez lekarzy przepisujących preparaty o szkodliwym działaniu. Tymczasem statystyki podają, że aż połowa przypadków ostrej niewydolności wątroby to wynik działania niepożądanego różnych leków.
Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ich wątrobę mogą uszkodzić leki używane bardzo często – czasem wręcz nadużywane - i które mają opinię leków bezpiecznych. Czy kiedy w kiosku bądź w sklepie spożywczym kupujemy tabletkę przeciwbólową, czy stosowaną przy przeziębieniu zawierającą paracetamol (najczęściej stosowany lek przeciwbólowy dostępny bez recepty), to czy na pewno zdajemy sobie sprawę z jej potencjalnie uszkadzającego wpływu na wątrobę? Właśnie ta popularność leku jest jego największym zagrożeniem. Często nie zwracamy uwagi na ostrzeżenia w ulotce dodawanej do leku, aby nie stosować go zbyt długo, czy w zbyt dużej dawce (a jest to sytuacja najczęściej grożąca powikłaniami wątrobowymi). Nie należy więc przekraczać dobowej dawki 4 gramów ani stosować leku dłużej, niż 5 dni bez konsultacji z lekarzem. Oprócz preparatów paracetamolu, wątrobę mogą uszkadzać też inne leki o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym.

Niewiele rzadziej korzystamy z antybiotyków – tu szczególnie wyraźnie widać zjawisko nadużywania. Tymczasem szkodzić wątrobie mogą antybiotyki stosowane na tak banalne przypadłości jak zapalenie gardła, migdałków i zatok, czy nawet trądzik. Groźne działania niepożądane wykazują też leki podawane w przypadku chorób wieku dziecięcego – krztusiec czy błonica, zwana niegdyś krupem lub dyfterytem. Szczególną uwagę należy zwrócić na leki przeciwgrzybiczne, stosowane na przykład w zakażeniach układu moczowego, oddechowego, jamy ustnej. Także gruźlicę leczy się substancjami o nieobojętnym wpływie na działanie wątroby, szczególnie jeśli stosujemy lek w zbyt dużej dawce lub gdy jest on przeterminowany.

Istnieją sytuacje, gdy musimy podjąć trudną decyzję: leczyć pacjenta licząc się z ryzykiem nieodwracalnego uszkodzenia wątroby czy zaprzestać podawania leku, pozbawiając pacjenta możliwości wyleczenia. Takie wybory są codziennością dla lekarzy, którzy decydują się na przepisanie interferonu - leku zmieniającego działanie układu odpornościowego organizmu. Stosuje się go w takich chorobach jak białaczki czy chorobach wirusowych – przewlekłym zapaleniu wątroby typu B i C, półpaścu. W niektórych przypadkach ma on dużą skuteczność, ale częstość uszkadzania wątroby – nawet u 10-15% pacjentów - każe za każdym razem zastanowić się nad celowością terapii.

Ryzyko powikłań związanych z wątrobą wkalkulowane jest też w przyjmowanie większości dostępnych chemioterapeutyków stosowanych w zwalczaniu różnych nowotworów. W tym jednak przypadku terapia „chemią” jest często jedyną szansą pacjenta na wyzdrowienie, więc godzi się on z ryzykiem nieodwracalnego nawet uszkodzenia wątroby.

Czy medycyna zna sposoby, aby zniwelować toksyczne działanie leków na wątrobę? Opinie lekarzy nie są jednoznaczne. Istnieją preparaty osłaniające wątrobę przed toksycznym wpływem innych leków dostępne bez recepty, jednak ich skuteczność budzi kontrowersje. Zawierają one przeważnie kompleks witamin (szczególnie bogate są w wit. B) oraz niezbędne fosfolipidy. Obecnie przeważa opinia, iż mogą one zahamować lub spowolnić proces niszczenia komórek czynnościowych wątroby, jednak dokonany już proces należy uznać za nieodwracalny. Mimo to, są one powszechnie zalecane we wszelkich chorobach wątroby. Gdy nastąpi uszkodzenie wątroby (w przypadku braku objawów klinicznych można to stwierdzić na podstawie wzrostu wartości tzw. enzymów wątrobowych – czułych wskaźników czynności wątroby) należy – jeśli to możliwe - jak najszybciej odstawić lek lub spróbować zastąpić go innym, mniej szkodliwym. Należy wtedy stosować dietę o zmniejszonej ilości białka, szczególnie zwierzęcego. Także spożycie alkoholu jest w takiej sytuacji niedopuszczalne. Jeśli proces zniszczenia już zaszedł, musimy podać leki, które zniwelują zmiany, które zachodzą w całym organizmie. Podaje się wtedy leki korygujące nadciśnienie pochodzenia wątrobowego, uzupełnia niedobór białek krwi, preparaty poprawiające krzepliwość krwi (zastępujące naturalne czynniki krzepnięcia wytwarzane w nieuszkodzonej wątrobie) oraz - ewentualnie – usuwa nagromadzone we krwi i nie przekształcone w wątrobie toksyczne metabolity.

Mając na uwadze poważny i stosunkowo częsty problem polekowych uszkodzeń wątroby, medycyna skupi się zapewne na wytwarzaniu preparatów coraz mniej toksycznych. 

Na razie jednak pozostaje nam tylko z rozwagą i umiarem stosować wszystkie leki, bo późniejsze naprawianie wyrządzonych przez nie szkód w wątrobie może być znacznie trudniejsze.


Oceń stan swojego zdrowia - odporność