wtorek, 29 sierpnia 2017

Żółte światło dla antybiotyków

Znalezione obrazy dla zapytania Żółte światło dla antybiotyków

Jeszcze nie czerwone, ale bezwzględnie musimy zwolnić tempo ich stosowania. 


Za często, bez kontroli, w ciemno - tak w Polsce, ale też w wielu krajach Europy stosuje się obecnie antybiotyki. Lawinowo narasta oporność bakterii na antybiotyki.

Leki te stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie. Chorobę, jak wiadomo, wywoływaną przez wirusy, na które antybiotyki nie działają!Żarty się skończyły.Mamy coraz więcej zakażeń bakteryjnych, w tym tych zagrażających życiu jak sepsa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, których nie możemy wyleczyć. To, co było banalnym leczeniem jeszcze 20-30 lat temu, teraz może być trudne lub niemożliwe.

Do najgroźniejszych bakterii chorobotwórczych ze względu na dużą oporność na antybiotyki należą obecnie niektóre szczepy :Streptococcus pneumonia (dwoinka zapalenia płuc), Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty), enterokok np. Entercocus faecalis, pałeczek jelitowy np. Escherichia coli

Ludzie, opamiętajcie się!
Ale jest więcej i to opornych nie na jeden czy dwa, ale na kilka jednocześnie. Dodajemy do ich nazw znaczki jak w numerowaniu ubrań. Wyszliśmy z rozmiaru M, teraz bakterie noszą XXL. To może śmieszne, ale i straszne - wyjaśniają mikrobiolodzy.

Antybiotyki stały się ofiarami własnego sukcesu. Nagle ludzkość dostała do ręki środki, które zwalczały choroby wcześniej śmiertelne, a poza tym znacznie skracały czas infekcji. Zamiast leżeć w domu trzy tygodnie z anginą, po tygodniu dziarsko wracaliśmy do pracy.

- Te cudowne leki, jak je nazwano, mogą niedługo równie cudownie zniknąć. Dlatego musimy wreszcie się opamiętać w ich stosowaniu - tłumaczy prof. Hryniewicz.

W uproszczeniu antybiotyki to związki chemiczne zabijające bakterie. Od momentu wynalezienia pierwszego takiego leku - penicyliny - długo wydawało się, że jesteśmy górą w walce z mikrobami. Wprawdzie z czasem pojawiły się szczepy mikrobów oporne na ten czy inny lek, ale zawsze w odwodzie były inne środki.

Leki te stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie. Chorobę, jak wiadomo, wywoływaną przez wirusy, na które antybiotyki nie działają! Ale co tam, lepiej dmuchać na zimne. Zawsze przecież może się do wirusa doplątać jakaś bakteria. No to profilaktycznie łykniemy to i owo.

Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby

Problemy pojawiły się na początku lat 80. Bakterie coraz szybciej uczyły się, jak pokonywać zabójcze dla nich substancje. A lekarze wychodzili z założenia, że najwyżej jak dany antybiotyk przestanie działać, ktoś wymyśli nowy.

Ale nie wymyślił. Od lat 40. do 70. nowe leki powstawały jak grzyby po deszczu. Od początku lat 80. stworzono DWA naprawdę nowe (nie mówimy tu o modyfikacjach już istniejących). Bakterie mutują szybciej, niż uczeni są w stanie wynaleźć coś, co je zabije lub unieszkodliwi.

Poza tym przemysł farmaceutyczny jest coraz mniej zainteresowany wykładaniem pieniędzy na szukanie nowych leków. Cały proces od momentu wytypowania jakiejś nowej substancji jako potencjalnego leku przeciwbakteryjnego do jej wprowadzenia na rynek kosztuje około 800 mln dol. Koncerny wolą szukać leków na choroby przewlekłe, bo przynoszą one nieporównywalnie większe zyski.

- W tej chwili jesteśmy postawieni w sytuacji, gdy w przypadkach ciężkiego zapalenia płuc nawet niewymagającego pobytu w szpitalu mamy do wyboru jeden skuteczny lek. A czasem nie mamy go wcale. To niedopuszczalne - alarmuje prof. Hryniewicz.

Winni są nie tylko lekarze i niesubordynowani pacjenci,ale także brak diagnostyki. W ramach bezpłatnych badań polski lekarz rodzinny może skierować pacjenta na jeden wymaz z gardła, jeden z nosa oraz na badanie moczu. Na tym koniec. Po więcej musimy zgłosić się do specjalisty. - To oznacza, że leczymy ludzi na ślepo - podkreśla prof. Hryniewicz.

A np. we Francji, która w pewnym momencie była liderem w ilości zjadanych antybiotyków, władze wyłożyły ponad 2 mln euro na zakup 3 mln testów do sprawdzania, czy powszechna infekcja gardła angina jest wywołana przez wirusy, czy bakterie. Zdecydowano się na taki krok po badaniach u dzieci, które dowiodły, że jedynie 30 proc. angin jest bakteryjne.

Koszt francuskich badań to około 2,5 zł za sztukę i płaci za nie państwo. W Polsce takie testy też są dostępne, ale odpłatnie (10-12 zł).

Ocalić cudowne leki

Po co ta akcja? Chcemy włączyć żółte światło dla antybiotyków, zwolnić i zyskać na czasie - odpowiadają organizatorzy. Dać szansę naukowcom na wymyślenie leków opierających się na innych mechanizmach unieszkodliwiania bakterii niż te dotychczas znane.
Unia postanowiła, że uruchomi ogromne, dodatkowe pieniądze na granty naukowe związane z poszukiwaniem nowych antybiotyków.

A co my możemy zrobić sami? - Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby. Zaufajmy ich wiedzy - wyjaśnia prof. Hryniewicz. I dalej instruuje: - Jeśli jednak lekarz uzna, że nasza choroba rzeczywiście musi być leczona antybiotykami, przestrzegajmy czasu ich stosowania. Nie rezygnujmy z terapii po dwóch, trzech dniach, bo już nam lepiej. Te najsilniejsze, niedobite bakterie uodpornią się na lek. A co gorsza, nowo zdobytą wiedzę przekażą dalej, mają bowiem ogromną łatwość w przekazywaniu sobie oporności. Jeśli się już wyleczymy i zostanie nam trochę tabletek, nie zachowujmy ich na potem, żeby zażyć je przez jeden, dwa dni, jak "coś nas bierze".

Niezłą intuicję miał odkrywca penicyliny Aleksander Fleming, gdy ostrzegał ludzi odbierając ponad 70 lat temu Nagrodę Nobla: - Jeśli zażywasz penicylinę, zażyj jej tyle, ile trzeba.

Specjalistów szczególnie niepokoi to, że oporność przestała być cechą jedynie bakterii szpitalnych. Prof. Hryniewicz rozpacza: - W kraju ponad 20 proc. wszystkich zakażeń płuc wywołanych przez paciorkowce Streptococcus pneumoniae nie daje się wyleczyć penicyliną, prawie 30 proc. tych mikrobów nie jest wrażliwych na doksycyklinę, nie mówiąc już np. o popularnym biseptolu czy baktrimie, gdzie ta oporność wynosi już 40 proc. Czym ja będę leczyć ludzi?!

To m.in. dlatego sprawa narastania antybiotykooporności stała się już problemem zdrowia publicznego. 


Ostrzeżenie przed antybiotykami

Znalezione obrazy dla zapytania Ostrzeżenie przed antybiotykami



Często, bez kontroli, w ciemno - tak w Polsce, ale też w wielu krajach Europy stosuje się obecnie antybiotyki. 

Lawinowo narasta oporność bakterii na antybiotyki.

Antybiotyki stały się remedium na wszystko, w tym na zwykłe przeziębienie lub grypę - choroby wywoływane przez wirusy, na które antybiotyki nie działają!Coraz więcej zakażeń bakteryjnych, w tym tych zagrażających życiu jak sepsa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, nie możemy wyleczyć ze względu na uodpornienia na antybiotyki.

Bakterie wciąż mutują - farmakologia w wielu przypadkach nie nadąża z dostosowaniem odpowiednich leków. Tym bardziej, że przemysł farmaceutyczny jest coraz mniej zainteresowany szukaniem nowych leków. Cały proces od momentu wytypowania jakiejś nowej substancji jako potencjalnego leku przeciwbakteryjnego do jej wprowadzenia na rynek kosztuje około 800 mln dol. Koncerny wolą szukać leków na choroby przewlekłe, bo przynoszą one nieporównywalnie większe zyski.

Wiadomo, że antybiotyki nie tylko mogą być nieskuteczne, ale powodować powikłania, zwłaszcza ze względu na wyjałowienie przewodu pokarmowego z naturalnej flory bakteryjnej.

Co w takim razie robić?

Przede wszystkim podnosić świadomość ludzi - zwłaszcza w zakresie naturalnych metod profilaktyki i leczenia. Są  publikacje na ten temat - np. książka ,,Bez antybiotyków - zwalczanie infekcji środkami naturalnymi", autorstwa Brigit Rohn, Interspar, 2008.

Z notki wydawniczej:


,,Chwyciło cię przeziębienie, grypa, boli cię gardło, kaszlesz, masz zatkane zatoki lub infekcję pęcherza? Czeka cię wizyta u lekarza. Wiesz z góry, czego możesz od niego oczekiwać - przepisze ci antybiotyk na następne dziesięć dni. W przypadku niektórych osób lekarstwo przyniesie rezultaty, choroba minie. U innych jednak objawy pozostaną, co więcej dołączą się do nich niepożądanie skutki uboczne zażywania lekarstwa. U jeszcze innych wynikiem takiego leczenia jest zauważalne pogorszenie stanu zdrowia, być może nawet przejście infekcji w stan przewlekły. Najmniej szczęścia mają ci, którzy wpadają w niekończący się krąg zażywania jednego po drugim coraz to nowych rodzajów antybiotyków w usiłowaniu zniszczenia domniemanych "agresorów".
Dlatego tę książkę powinien przeczytać każdy, kogo interesują lepsze sposoby zwalczania infekcji i skuteczne metody utrzymania optymalnego stanu zdrowia."

Nie naciskajmy na lekarzy, żeby przepisywali nam antybiotyki, jeśli nie ma takiej potrzeby. Nie rezygnujmy z terapii po dwóch, trzech dniach, bo już nam lepiej. Te najsilniejsze, niedobite bakterie uodpornią się na lek.

Winny jest też brak diagnostyki. Są dostępne testy do sprawdzania, czy powszechna infekcja gardła angina jest wywołana przez wirusy, czy bakterie. Ale są one odpłatnie (10-12 zł), a pacjenci a nawet czasem lekarze (!) o nich nie wiedzą.

Oczywiście - powinniśmy szanować i ...ocalić antybiotyki dla przypadków, gdy są nieodzowne




piątek, 25 sierpnia 2017

Cholesterol i śmiercionośny syndrom X

Znalezione obrazy dla zapytania Cholesterol i śmiercionośny syndrom X

Siedzący tryb życia, ciągła pogoń za „lepszym” życiem sprawiają, że zapominamy o tym co powinno być dla nas najważniejsze – o naszym zdrowiu! 

Nie zdajemy sobie sprawy, że niebezpieczeństwo choroby jest bardzo blisko. Największym problemem dzisiejszych czasów jest metaboliczny syndrom X.

Metaboliczny syndrom X to zespół zaburzeń metabolicznych, które są skutkiem pierwotnego schorzenia, jakim jest oporność na insulinę. Wszystkie nieprawidłowości metaboliczne związane z syndromem X mogą doprowadzić do chorób układu krążenia – jeśli występuje kilka z nich, wówczas ryzyko chorób układu krążenia oraz przedwczesnej śmierci jest bardzo wysokie.

Metaboliczny syndrom X – dla większości z nas brzmi groźnie i niezrozumiale. Ale czy wiesz, że jest on powszechny, śmiercionośny, uleczalny i słabo poznany. I nawet Ty możesz na niego zachorować. A może nawet już na niego chorujesz? I nic o tym nie wiesz. Spójrz...

Jeżeli zdiagnozujesz u siebie współwystępowanie co najmniej trzech czynników z poniższej listy to musisz uświadomić sobie, że zachodzi u Ciebie prawdopodobieństwo, że chorujesz lub zachorujesz na syndrom X, a także występuje u Ciebie bardzo wysokie ryzyko przedwczesnej śmierci. 

Są to:
- otyłość brzuszna (obwód talii): mężczyźni: > 102cm; kobiety: > 88cm,
- niskie stężenie HDL = Mężczyźni: =< 40mg/dl; Kobiety: =< 50mg/dl,
- wysokie stężenie trójglicerydów: >= 150 mg/dl,
- wysokie ciśnienie tętnicze krwi: >= 140 / >= 90mmHg,
- wysokie stężenie glukozy na czczo: >= 110mg/dl

Czy wiesz, że każda osoba z nadwagą, która mało ćwiczy i ma ogólnie mało ruchu, powinna bezwzględnie zbadać poziom lipidów, glukozy i zmierzyć ciśnienie krwi. Badania te dają możliwość ujawnienia wystąpienia syndromu X. Jest to istotne szczególnie wówczas, gdy w rodzinie tej osoby byli już chorzy na cukrzycę typu II. Uważa się, że syndrom X występuje w całych rodzinach.

Wiedz, że syndromu X możesz uniknąć a co najważniejsze wyleczyć!

Chociaż nie ma leków, które bezpośrednio znoszą insulinooporność wywołującą syndrom X, jest na to inny sposób – dieta i ćwiczenia. Nieprawidłowe poziomy lipidów związane z syndromem X (niski HDL, wysoki LDL i wysoki poziom trójglicerydów) również ulegają znaczącej poprawie, jeśli wprowadzi się ćwiczenia i zgubi zbędne kilogramy. Pacjenci z syndromem X mają kilka zaburzeń koagulacji, przez co ich krew łatwiej krzepnie wewnątrz naczyń krwionośnych. Skrzepy te są często czynnikiem sprzyjającym rozwojowi ataków serca. Pacjenci, u których występuje metaboliczny syndrom X mogą zażywać aspirynę, aby zapobiegać powstawaniu skrzepów. Wysokie ciśnienie krwi występuje u więcej niż połowy osób z metabolicznym syndromem X. Jeśli wysokie ciśnienie krwi występuje wraz z insulinoopornością, staje się bardzo ważnym czynnikiem ryzyka. Najnowsze badania sugerują, że skuteczne leczenie nadciśnienia u pacjentów chorych na cukrzycę może znacząco obniżyć ryzyko śmierci i chorób serca.

Prawda jest taka, że dzięki ćwiczeniom fizycznym oraz utracie wagi najczęściej można zapobiec syndromowi X (podobnie jak cukrzycy typu drugiego)... Może i wydaje Ci się to niemożliwe, ale to prawda... Musisz jedynie stosować się do poniższych wskazówek, a nie będziesz musiał przejmować się śmiercionośnym syndromem X.

- Dieta – najlepsza jest niskokaloryczna zawierająca mało cholesterolu LDL oraz duże ilości owoców, warzyw i błonnika. Zmniejszenie ilości tłuszczów nasyconych oraz cholesterolu LDL w diecie pomaga utrzymać niski poziom cholesterolu LDL we krwi. Terapia powinna koncentrować się głównie na obniżeniu poziomu LDL. * Kiedy LDL zostanie odpowiednio obniżony, wówczas należy skoncentrować się na redukcji trójglicerydów oraz podwyższeniu HDL.

- Prawidłowa masa ciała - należy dołożyć wszelkich starań, aby obniżyć wagę ciała do poziomu nieprzekraczającego masy idealnej o więcej niż 20% (uwzględniając wiek i wzrost). Pozbycie się zbędnych kilogramów pomaga utrzymać w normie cholesterol LDL oraz ogólny poziom cholesterolu, pomaga także zwiększyć poziom HDL i obniża poziom trójglicerydów.

- Aktywność fizyczna - pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu oraz zwiększyć poziom dobrego cholesterolu. Pomaga także schudnąć. Powinno się wykonywać ćwiczenia przez minimum 20 minut dziennie.

Jeśli jednocześnie zastosujesz odpowiednią dietę i będziesz ćwiczyć, ustąpi większość nieprawidłowości związanych z syndromem X. Niezwykle pomocne i niezastąpione w zwalczaniu i zapobieganiu syndromu X są również preparaty roślinno – mineralne i zawierające błonnik.

- Błonnik rozpuszczalny (pektyny) jest rozkładany do trójkarboksylowych kwasów tłuszczowych, które odpowiadają za hamowanie biosyntezy cholesterolu w wątrobie.

- Błonnik nierozpuszczalny obniża poziom trójglicerydów we krwi, przez co zmniejsza ryzyko miażdżycy.

- Abana oraz Gynostemma znacząco obniżają całkowity cholesterol oraz LDL i trójglicerydy podnosząc przy tym HDL. Dzieje się to poprzez wpływ ma wątrobowy metabolizm lipidów.

- Abana przywraca do normy ciśnienie krwi.

- Guggul jest bardzo skutecznym ziołem do zwalczania otyłości. Od dawna uznana jest jego skuteczność w obniżaniu poziomu cholesterolu i trójglicerydów przy jednoczesnym utrzymaniu lub polepszeniu stosunku frakcji HDL do LDL.

- Błonnik nie jest składnikiem odżywczym, gdyż nie dostarcza energii, witamin ani minerałów. W przypadku odchudzania jest on niezbędnym elementem. Poza tym pęcznieje w żołądku, czyli w sposób naturalny zmniejsza kaloryczność posiłków, a co za tym idzie w naturalny sposób pomaga w odchudzaniu.

Powyższe preparaty likwidują cztery spośród pięciu objawów śmiercionośnego metabolicznego syndromu X. 

Stosując je możesz uniknąć tej powszechnej i mało znanej choroby.







środa, 23 sierpnia 2017

Czego bać się u dentysty?

Znalezione obrazy dla zapytania Czego bać się u dentysty?

Czy masz w zębach wypełnienia amalgamatowe? Czy wiesz, że są bardzo toksyczne?


Wiele osób posiada do dziś amalgamaty w zębach. Ich zaletą bez wątpienia jest trwałość. Niestety, większość wykorzystanych do ich produkcji substancji jest szkodliwa i stopniowo zatruwa organizm. Szczególnie groźne może być zatrucie rtęcią, która stanowi 50% takiej plomby. Jak ograniczyć uwalnianie rtęci, gdy już mamy takie wypełnienie?

Amalgamat stomatologiczny to stop o składzie:
50% rtęć,
35% srebro,
13% cyna,
2% miedź,
niewielkie ilości cynku.

Amalgamaty zyskały dużą popularność z uwagi na ich wytrzymałość, trwałość oraz łatwość w obróbce. Pomimo faktu, że wiedziano o toksyczności rtęci, panował pogląd, że jest ona szkodliwa tylko przed utwardzeniem. Szczególnie narażoną na jej oddziaływanie grupą byliby więc dentyści. Niebezpieczny jest nie tylko moment zakładania plomby - rtęć jest metalem, który emituje niebezpieczne opary w każdej temperaturze. Stąd pojawiły się normy, mówiące że bezpieczny gabinet dentystyczny powinien mieć stężenie oparów rtęci niższe niż 50 mikrogramów na metr sześcienny. Pomijano do tej pory fakt, że niektórzy pacjenci mają w ustach 400-600 mikrogramów rtęci, czyli około 10 razy więcej!

Z amalgamatów cały czas wycieka rtęć. Szacuje się, że 5-letnia plomba uwolniła już 30% rtęci. Wystarczy uświadomić sobie, że dawka śmiertelna to 1 gram, a w 7 plombach znajdują się 2 gramy rtęci, aby zauważyć, że stosowanie amalgamatów to igranie ze śmiercią.

Uwalnianie rtęci zależne jest od wielu czynników. Proces ten przyspiesza:
*bruksizm (szczękanie zębami),
*żucie gumy,
*profesjonalne czyszczenie dentystyczne,
*zimne potrawy i napoje,
*kwaśne potrawy i napoje (np. ocet),
*nieodpowiednie usuwanie plomby amalgamatowej przez stomatologa.

Co więcej, znajdujące się w jamie ustnej bakterie beztlenowe reagują z rtęcią powodując powstawanie metylortęci, której toksyczność jest jeszcze wyższa. Uwolnione toksyczne związki trafiają do krwioobiegu, a następnie do wszystkich organów ciała.
Już w roku 1990 przeprowadzono badanie na owcach. Już po 2 tygodniach od zastosowania plomb u ciężarnych owiec, w płodach odnotowano wysoki poziom rtęci - 4 razy wyższy niż u matki w wątrobie i mózgu. Potwierdzono te wyniki w badaniach na małpach. 4 lata później w ramach sekcji niemowląt i dzieci wykazano, że poziom rtęci w ich organizmach był proporcjonalny do ilości amalgamatów u ich matek. Firma produkująca amalgamaty w 1997 poinformowała: "Amalgamaty nie powinny być stosowane na końcu korzenia zęba ani pod koroną… w ustach, w których znajdują się inne metale, u osób z chorymi nerkami, u ludzi uczulonych na amalgamaty, u kobiet w ciąży i u dzieci w wieku do 6 lat".

Już przed tymi wynikami badań pojawiały się głosy o zaprzestaniu wykorzystywania amalgamatów. W 1973 roku zakazano ich w Japonii, a w 1978 w Szwecji. W 1991 roku Szwecja podjęła decyzję o usunięciu amalgamatów u wszystkich obywateli. W tym samym roku wydano oświadczenie Światowej Organizacji Zdrowia, która uznała, że amalgamaty dentystyczne są głównym źródłem rtęci w diecie. Są również 6-krotnie bardziej toksyczne, gdy chodzi o rtęć, niż ryby i owoce morza.

Organizm ludzki nie potrafi efektywnie usuwać rtęci. Co więcej, rtęć przedostaje się także do mleka matki. Odkłada się ona w różnych organach, powodując przy małych dawkach:
*osłabienie,
*zmęczenie,
*spadek masy ciała i słaby apetyt,
*bóle kończyn,
*bóle głowy,
*problemy żołądkowo-jelitowe,
*nieznaczne drżenie rąk.

Większe dawki powodują:
*uszkodzenie układu nerwowego,
*depresję, drażliwość, bezsenność,
*trudności z uczeniem się,
*zmiany nastroju i pola widzenia, głuchotę,
*uszkodzenia chromosomów,
*uszkodzenia spermy, poronienia,
*choroby autoimmunologiczne.
*reakcje alergiczne

Toksyczny wpływ amalgamatów na układ nerwowy potwierdziła w 2008 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA): "Amalgamaty dentystyczne zawierają rtęć i mogą działać neurotoksycznie na układ nerwowy rozwijających się dzieci i płodów". Całkowite wycofanie ich z użytku pozostało więc tylko kwestią czasu. Największym problemem obecnie są już założone plomby amalgamatowe u wielu ludzi.
Mam już taką plombę. Co robić?Przede wszystkim należy ograniczyć wpływ czynników, które zwiększają wyciek rtęci z plomby - szczególnie żucie gumy oraz zimne i kwaśne potrawy. Obecnie w Polsce trudno znaleźć dentystę, który potrafiłby bezpiecznie usunąć plombę amalgamatową. Oto podstawowe zasady, na które powinien zwrócić uwagę:
*Przed przystąpieniem do usuwania wypełnień należy zadbać o uzupełnienie w organizmie selenu, witaminy C i E, glutationu.
*Nie należy rozpoczynać chelatyzacji (odtruwania organizmu z rtęci) przed usunięciem plomb (może zwiększać wyciek rtęci z plomby).
*Dentysta powinien ograniczyć do minimum użycie wiertła podczas usuwania plomby. Podczas wiercenia wzrasta temperatura i wydziela się dużo oparów rtęci. Plombę należy rozbić na kilka kawałków i ostrożnie je wyjąć z pomocą lupy.
*Zarówno pacjent, jak i dentysta powinni mieć zasłonięte oczy i nos, aby uniknąć zatrucia oparami.
*Pacjent powinien oddychać przez nos.
*Dentysta powinien wykorzystać gumową membranę, która uniemożliwi przypadkowe połknięcie kawałków plomby.
*Należy wykorzystać ssak o dużej sile oraz specjalny wyciąg próżniowy do odsysania oparów.Po usunięciu plomb należy poddać się chelatyzacji pod okiem lekarza, aby usunąć nagromadzoną w organizmie rtęć. 

Z uwagi na trudną dostępność zarówno usuwania plomb, jak i chelatyzacji w Polsce, nie należy pochopnie podejmować terapii u niedoświadczonych lekarzy.


wtorek, 22 sierpnia 2017

Nastoletni lekomani

Znalezione obrazy dla zapytania Nastoletni lekomani

Coraz więcej dzieci w Polsce faszeruje się lekami, a liczba zatruć medykamentami lawinowo rośnie.

Najgorsze jest to, że dzieci i młodzież nie kupują zabójczych środków sami, lecz dostają je także od nadopiekuńczych rodziców.Polacy w ogóle są narodem lekomanów, a przyzwyczajenia stosowania dużej ilości leków rodzice przekazują swoim dzieciom. Mało tego, rodzice lekceważą wskazania zawarte na ulotkach dołączanych do leków. Skala zjawiska jest ogromna - aż 90 proc. Polaków nie czyta instrukcji dołączonych do lekarstw. Rodzice coraz bardziej ulegają reklamom, wierzą, że pokazany w telewizji lek zagwarantuje zdrowie ich dzieciom, nawet jeżeli jego zastosowanie jest zbędne.
Gdy zbliża się stresująca lekcja matematyki albo klasówka z polskiego nastolatek łyka coś na uspokojenie. Gdy boli go głowa - sięga po środki przeciwbólowe.W Polsce łyka się niemal 100 mln rozmaitych tabletek dziennie. Z  raportu organizacji ESPAD (The European School Survey on AJcohol and Other Drugs), która bada stosowanie używek wśród młodzieży, wynika, że do nadużywania leków przyznawało się niemal 20 proc polskich nastolatków. To ponad dwa razy więcej. niż wynosi europejska średnia.Obserwujemy lawinowy wzrost zatruć lekami u dzieci - mówi ordynator oddziału pediatrycznego szpitala w Warszawie.

Skutki stosowania przez dzieci leków mogą być katastrofalne.Nawet zwykle pastylki przeciwbólowe mogą uszkodzić nerki i doprowadzić do ich niewydolności, zaszkodzić wątrobie albo zniszczyć błonę śluzową żołądka. W połączeniu z innymi medykamentami mogą prowadzić do hipotermii, zaburzeń pracy serca czy uszkodzenia układu krwiotwórczego i uzależnienia.

Jednak ten problem coraz bardziej wymyka się spod kontroli rodziców i nauczycieli. 


 

Oceń stan swojego zdrowia - odporność